UFC przyzwyczaiło swoich fanów do walk na najwyższym poziomie. W nocy z 20 na 21 stycznia na UFC 297 nie mogło ich zabraknąć. Największa organizacja MMA na świecie zorganizowała swoje wielkie wydarzenie w Kanadzie. W walce wieczoru w hitowym pojedynku były mistrz KSW Dricus Du Plessis będzie mierzył się z mistrzem UFC Seanem Stricklandem. Emocji nie zabrakło także we wcześniejszych starciach.
Na karcie wstępnej nie zabrakło brutalnych pojedynków, a w jednym z nich krwawą rzeźnię swojemu przeciwnikowi zaserwował Ramon Taveras, który po niejednogłośnej decyzji sędziów pokonał występującego pod flagą Kanady i Ukrainy Serhiya Sideya.
Krwawa rzeźnia na UFC. Zmasakrowana twarz gwiazdy organizacji
Dla obu zawodników był to debiut w organizacji UFC. Sidey trafił do największej federacji MMA na świecie po pokonaniu... rywala z UFC 297 w Dana White's Contender Series. Amerykanin po porażce otrzymał jeszcze jedną szansę w tym programie i znakomicie z niej skorzystał.
Obaj na debiut czekali do momentu wielkiego rewanżu. W pierwszej walce górą był Sidey, który wygrał już w pierwszej rundzie. Tym razem pojedynek potrwał trzy rundy i nikt nie narzekał na nudę. Sidey i Taveras stoczyli walkę w niesamowitym tempie. Wymiany ciosów trwały piętnaście minut, co zdecydowanie bardziej widać było po twarzy ukraińskiego zawodnika.
Serhiy Sidey z każdym kolejnym ciosem miał coraz większe problemy. Jego twarz i włosy pokryły się krwią, która w trakcie klinczu pojawiła się także na blond włosach Taverasa. Ostatecznie, ku rozczarowaniu kanadyjskiej publiczności, niejednogłośnym zwycięzcą okrzyknięto Amerykanina.