Zakopane

Adam Małysz o największym problemie w polskich skokach. Kolejne kulisy afery Wolnego

2024-01-20 15:55

Za moment poznamy wszystkich bohaterów i antybohaterów Polskiego Turnieju. W Zakopanem trwa Puchar Świata, wydarzeniom na Wielkiej Krokwi z bliska przygląda się Adam Małysz. Prezes PZN stanął w ogniu wielu pytań. Nie zabrakło pytań o przyszłość imprezy, aferę Jakuba Wolnego i jak nie zmarnować kolejnego sukcesu, jakim był brąz Łukasza Łukaszczyka w Zimowych Igrzyskach Olimpijskich Młodzieży. - Przede wszystkim zawodnicy mają bardzo duży problem psychiczny - mówi Adam Małysz.

Konkurs drużynowy i niedzielne zmagania indywidualne. Piotr Żyła wystąpi tylko ostatniego dnia zmagań w Zakopanem. Mistrz świata z Planicy mówił wprost, że jego problemem na Wielkiej Krokwi jest belka. Zapytaliśmy prezesa Małysza, czy to faktycznie jest wielki problem.

CO JEST NIE TAK Z ŻYŁĄ?

- Zazwyczaj był tu taki problem, że faktycznie za belką była ta tablica, gdzie są te reklamy i często zdarzało się coś. Choćby Loitzl, który zahaczył butem i się przewrócił (i zjechał na próg). Może to jest problem. Piotrek nie jest niskim zawodnikiem, tak jak na przykład ja, gdzie jak były wysokie belki, to ja wręcz musiałem wyskakiwać, żeby dostać się do tych torów. Jemu nie powinno to sprawiać problemu. Nie wiem co jest problemem. Jeszcze z nim na ten temat nie rozmawiałem, ale skoro wy wiecie, to znaczy, że coś jest na rzeczy - tłumaczył.

ZOBACZ: Kamil Stoch powiedział wprost, co robi źle. Chodzi o jedną rzecz

- To jest dziwne akurat, bo tak jak mówię, nie jest niskim zawodnikiem, więc spokojnie powinien sobie dawać radę. Po to zawodnicy trenują też na różnych skoczniach, bo wiemy doskonale, że to nie tylko skocznie się różnią między sobą, ale również i te belki. Często jedna jest szersza, jedna wyżej, jedna niżej i po to, żeby też puszczać się z tej belki naprawdę najbardziej optymalnie w różnych warunkach. Niekoniecznie, że to jest cały czas ta sama pozycja - dodał.

O SUKCESIE ŁUKASZA ŁUKASZCZYKA

Problemów z belką nie miał Łukasz Łukaszczyk, który zachwyca w Gangwon. Zaimponował próbą na odległość 114 w treningu. Upadł, skacząc 108,5, co kosztowało złoto. Dostaliśmy jednak kolejny sygnał, że polskie skoki mają utalentowaną młodzież. - Gdyby nie upadek, to wygrałby i to z dużą przewagą. Także fajnie, że mamy znów kolejny etap, do którego dochodzą nasi zawodnicy. Jak przypomnimy, to ci zawodnicy, którzy dzisiaj są w tej czołówce w kadrach, to są zawodnicy, którzy zdobywali mistrzostwa świata juniorów i w kategorii indywidualnej i drużynowej, więc od jakiegoś czasu nie mieliśmy aż takich sukcesów w tych juniorach. Fajnie, że zaczynają się pojawiać. Co zrobić, by nie stracić kolejnych talentów? To jest naprawdę temat rzeka i trudno jest w tym momencie powiedzieć w stu procentach. Każdy z tych zawodników jest inny, każdy inaczej podchodzi do skoków i trener - nawet jakby robił cuda - to i tak wszystko zależy głównie od zawodnika. Dzisiaj zauważyliśmy jedno, że przede wszystkim zawodnicy mają bardzo duży problem psychiczny. Czyli jest trening, wszystko wydaje się, że jest fajnie, że wszystko funkcjonuje. Przychodzą zawody i nikt nie jest w stanie wytłumaczyć, co się dzieje. I nawet ze starszymi zawodnikami często się pojawia ten problem. U starszych zawodników zazwyczaj jest tak, że oni po prostu za szybko chcą wrócić do tej optymalnej formy. To nawet sam Kamil stwierdził. U młodych można powiedzieć, że są mniej doświadczeni, potrzebują tego doświadczenia nabrać. Ale jest jakiś problem. Mamy możliwość pracy z psychologami, z różnymi specjalistami, ale dalej podkreślam, że jest to bardzo indywidualna rzecz, więc każdy z nich musi to indywidualnie robić. Myśmy już to przerabiali, że jak dajemy psychologa takiego "kadrowego", który jest ogólnie od wszystkiego, to ciężko jest, bo on nie zawsze  jest w stanie sprostać danemu zawodnikowi. My wspomagamy ich na tyle, że mogą sobie sami znaleźć. Ale mamy też Kokosza, który jest odpowiedzialny za zespół. On jest zawsze z tymi chłopakami, a którykolwiek ma problem, może się do niego zwrócić i rozwiązać ten problem - wyjaśnił dokładnie Małysz.

ZOBACZ: Nietypowy problem Piotra Żyły w Zakopanem. W nocy ma mu pomóc... Granerud. Rozbrajający plan

AFERA JAKUBA WOLNEGO I KADRY B

Kibice i środowisko wokół skoków żyło sprawą Jakuba Wolnego, który otwarcie skrytykował Davida Jiroutka, trener zaplecza polskiej kadry. Prezes Małysz opowiedział o szczegółach zajścia, gdy "mleko już się rozlało". Czy Wolny, po okazaniu skruchy, miał szansę wrócić do skakania z kadrą już podczas PŚ w Zakopanem? - Ja nie powiedziałem, że może wrócić do kadry. Powinien trenera o to spytać, czy może z pewnych nie kar, ale założeń, które gdzieś tam były przewidziane, zrezygnować. Może go trener dopuścić przede wszystkim do zawodów w CoC. Myśmy się spotkali w Szczyrku ogólnie z wszystkimi zawodnikami z kadry B. Nie chodzi tylko o naszych zawodników, ale ogólnie my jako Polacy mamy trochę problem z tym, że my nie rozmawiamy. Jest sytuacja, która jest podbramkowa i wtedy zaczynamy reagować. Ale od samego początku, od lata, okazuje się, że oni bardzo ciężko się dogadywali. Nie poszli do trenera, nie zrobili tego kroku, że coś im nie pasuje, że chcieliby tak albo inaczej, tylko nosili to w sobie, aż w końcu pękło. Oczywiście myśmy gdzieś tam dostawaliśmy jakieś informacje, ale te informacje nie powinny być też bezpośrednio do mnie. Ja wiem, że chłopakom jest dużo łatwiej, bo jestem ich kolegą i oni też mi powiedzieli, że oni nie traktują mnie w tym przypadku jako prezesa, tylko traktują mnie bardziej jako kolegę. Ale ja im też wytłumaczyłem, że trochę nie tędy droga, bo ja i tak i tak muszę z tymi trenerami porozmawiać. Muszę porozmawiać z tymi, którzy pracują z nimi i nie tylko z nimi - dodał.

ZOBACZ: Dawid Kubacki nie dał się podejść dziennikarzom. Budujące słowa po pierwszym dniu skoków w Zakopanem

NAJWIĘKSZY PROBLEM?

- Oni powinni porozmawiać. Mają jeszcze dyrektora sportowego, który jest bezpośrednio ich przełożonym. Wiem, że najlepiej jest uderzyć od razu w górę, ale niestety też musimy pewne konsekwencje ponosić, jeśli powiemy coś. Kuba przeprosił za to i powiedział po prostu że to było w emocjach. On też myślał, że się nie dostanie do tego konkursu [w Wiśle], był już na tyle sfrustrowany, że po prostu musiał to wygadać. Nawet jak to powiedział to od razu stwierdził: co ja zrobiłem. My wszyscy byliśmy zaskoczeni, że to akurat Kuba, bo naprawdę są zawodnicy tacy, którzy są bardziej wygadani i oni czasem coś palną. Ale Kuba raczej był bardziej taki spokojny. Jak coś potrzebował, to przychodził i załatwiał to z boku, więc to nas też zszokowało na pewno. No i sprawa się gdzieś tam potoczyła, jak się potoczyła. I de facto doskonale też Kuba wie, że ta decyzja była podjęta tam na miejscu, nasza wspólna [o zawieszeniu]. Z trenerami ustaliliśmy jednogłośnie. Wszyscy powiedzieli, że nie może być tak. Trenerzy austriaccy, czescy powiedzieli, że u nich byłoby to niedopuszczalne. Zawodnicy mają kontrakt, w którym jest, że nie mogą oczerniać związku i nie mogą oczerniać trenerów. Po to są rozmowy, żeby pewne sprawy rozwiązywać. I to powinno być tak rozwiązane, a nie od razu publicznie - podsumował Małysz.

Adam Małysz szczerze o aferze w polskich skokach. Jakub Wolny wróci do kadry?
Listen on Spreaker.
Najnowsze