- W klubach i w grupach kadry zbyt wiele jest "partyzantki". Tymczasem sukcesy odnoszą obecnie te kraje, w których stworzono jednolity system szkolenia z jednym trenerem głównym: Norwegia, Niemcy, Słowenia... Potrzebny jest wódz, który to wprowadzi - uważa "orzeł z Wisły".
Według Małysza może to się udać tylko komuś z dużym autorytetem. - Trener główny powinien jasno określić: "ma być tak i tak, nie chrzańcie mi inaczej" - uważa. - Każdy by słuchał Miki Kojonkoskiego czy Hannu Lepistoe, ale oni raczej nie zgodzą się na tę funkcję. Mam nadzieję, że takim autorytetem byłby Stefan Horngacher, który wykonuje teraz dobrą robotę z kadrą B w Niemczech.
DRASTYCZNE zdjęcie byłego triumfatora TCS po ciężkim upadku! Sport to ZDROWIE?
Małysz przyglądał się także innym kandydatom podczas Pucharu Świata w Wiśle.
- Było ich dwóch. Nazwisk nie wymienię, ale nie jestem przekonany, czy pomogliby polskim skokom - zastrzega się. - To samo odnosi się do Alexandra Pointnera. Z kolei Vasja Bajc, który podróżuje między różnymi krajami, jak dotąd wypromował tylko Jakuba Jandę. Jego system chyba nie wypaliłby w Polsce. Tak czy inaczej wybór przyszłego trenera musi być najlepszy, a nie najtańszy, jak w przetargach publicznych.
"Super Express" popiera jako następcę Łukasza Kruczka trenera kadry B Macieja Maciusiaka (34 l.).
- Maciek dokonał dużo dobrego z kadrą B w ostatnim roku i teoretycznie ta funkcja by mu się należała - przyznaje Małysz. - Ale nie wiem, czy jako młody trener byłby w stanie pogodzić wszystkich szkoleniowców i działaczy. Mógłby nie dać sobie rady w obecnej, napiętej sytuacji. Ale jako asystent trenera z zagranicy - czemu nie? Tylko musieliby tego chcieć i trener główny, i PZN, i sam Maciek.
"Orzeł z Wisły" popiera też ideę stworzenia odrębnego teamu dla Kamila Stocha (29 l.).
- To ma sens, bo treningi pod jego kątem mogłyby mu realnie pomóc. Czasem tylko niewiele trzeba zmienić, aby odnieść sukces. A stworzenie takiej grupy mogłoby też motywować innych kadrowiczów, którzy chcieliby Kamilowi dorównać - kończy Małysz.