„Super Express”: - Znowu przystępujemy do mistrzowskiej imprezy z Kamilem Stochem jako liderem…
Adam Małysz: - Trzeba tak uznać, bo Kamil jest w trójce klasyfikacji generalnej Pucharu Świata, bo stawał najwięcej razy na podium pucharowych konkursów. Jego największa zaleta do doświadczenie. A wada, że popełnia błąd przy ruszaniu z belki, po którym nie potrafi przybrać optymalnej pozycji przy dojeździe do progu. A wtedy trudno się odpowiednio odbić.
- Mamy większe czy mniejsze szanse na medale niż w grudniowych MŚ w lotach?
- I tam i tutaj były i są bardzo duże. I chyba szanse na medal ma każdy z naszych skoczków. Zwłaszcza Kamil i Dawid Kubacki. Ale Piotrek Żyła i Andrzej Stękała są też blisko tego. A ponieważ na skoczni normalnej możemy wystawić pięciu zawodników, to i o tym następnym „nigdy nie mów nigdy”. Klemens Murańka był tuż za podium w Willingen, a Kuba Wolny wraca do dawnej dyspozycji. Trzeba dobrze skakać, trafić z dyspozycją we właściwy dzień i mieć trochę szczęścia.
- Ale głównym faworytem będzie Halvor Granerud…
- Faworytem zapewne tak. Bardzo wysoka forma przez mistrzostwami. Pytanie, czy ta impreza nie spowoduje u niego większego stresu i tremy, czy jest przygotowany psychicznie. Natomiast pełnej dyspozycji nie ma Karl Geiger, mistrz świata w lotach. Uważam jednak, że Niemców nie można lekceważyć, a Stefan Horngacher potrafi wiele wyciągnąć z podopiecznych i przywrócić ich do formy. Jest jeszcze Robert Johansson. I mocni stali się Słoweńcy. Nie mają takiego asa jak Granerud, ale są w stanie z nim powalczyć.
Polscy skoczkowie żyją w WIELKIM STRESIE. Wszystko przez Niemców, przykra sprawa
- Czy skocznie w Oberstdorfie są przyjazne skoczkom?
- Sa lubiane. Ale też bywają nieobliczalne. Zwłaszcza na dużej skoczni małe różnice wiatru powodują duże różnice w uzyskiwanych odległościach. Chociaż jeżeli skacze się dobrze, to skocznia nie przeszkadza.