Pod koniec listopada w Wiśle dojdzie do inauguracji nowego sezonu Pucharu Świata. Jak będzie wyglądała ta zima w świecie skoków narciarskich? Tego nie wie nikt! Wszystko z powodu drugiej fali pandemii koronawirusa. Nie wiadomo, co w przypadku, gdy zakażony koronawirusem będzie jeden z zawodników? Jak będzie wyglądała kwestia przemieszczania się między konkretnymi skoczniami? Znaków zapytania jest naprawdę wiele!
Podopieczny Horngachera POZAZDROŚCIŁ Kubackiemu. Chce naśladować polskiego mistrza
Duże wątpliwości w tej sprawie ma dyrektor PZN, Adam Małysz. Legendarny polski skoczek ma także wiele wątpliwości w sprawie planowanej konieczności wykonywania testów zawodnikom. - Co zrobimy, jeśli paru naszych skoczków się zarazi i pójdzie na kwarantannę? Odpadnie nam kilka konkursów. Pandemia wypaczy wyniki i moim zdaniem sezon nie będzie do końca sprawiedliwy - pyta w rozmowie z "Onetem".
Nie wiadomo też, kto ma płacić za badania na koronawirusa. - Finowie i Rosjanie już poinformowali nas, że będą wymagać tych testów. Musi być ważny przez 72 godziny i tu zaczynają się schody. Teoretycznie można zrobić test jeszcze w Polsce, tyle że wiemy, jak wygląda sytuacja z lotami. Jeśli zostanie podróż samochodem, będziemy musieli robić wszystko na miejscu. A w Finlandii jeden test kosztuje 200 euro. Kto za to zapłaci? - zastanawia sięMałysz.
Zdaniem czterokrotnego mistrza świata, Niemcy w jednej kwestii w sprawie koronawirusa są jak Polacy. Wszystko za sprawą zachowania wielu młodych ludzi. - W Niemczech słuchałem w radiu, że tam też mają spory problem z osobami, które nie wierzą w pandemię. Młodzież chodzi na dyskoteki i do pubów, wiele osób lekceważy zagrożenie - opowiada o swoich doświadczeniach medalista olimpijski.
Pierwsze zawody nowego sezonu Pucharu Świata zaplanowano na weekend 21-22 listopada w Wiśle.