Poprzedni sezon Pucharu Świata w wykonaniu Polaków był wręcz fatalny. Czy to Dawid Kubacki, Piotr Żyła, czy Kamil Stoch nie potrafili nawiązać do swoich najlepszych występów i sporadycznie odnosili sukcesy i zajmowali miejsce na podium. Słabe występy biało-czerwonych sprawiły, że posadę stracił Michal Doleżal, który z kadrą pracował przez trzy lata.
Małysz o zatrudnieniu Thurnbichlera. Zupełnie tego nie ukrywał
Długo trwały dywagacje, kto będzie następcą czeskiego szkoleniowca. W mediach przewijały się największe nazwiska w skokach narciarskich, ale głównym kandydatem okazał się Thomas Thurnbichler. Austriak nie ma zbyt wielkiego doświadczenia w roli trenera, ale PZN postawił właśnie na niego. Adam Małysz w rozmowie z "Dziennikiem Polskim" zdradził, że był dużym zwolennikiem zatrudnienia Thurnbichlera. - To był krok, co do którego byłem mocno przekonany, że będzie lepiej. Forsowałem to - zdradził prezes PZN. Małysz został zapytany o to, co jego zdaniem wpłynęło na poprawę formy Polaków. - Bardzo często to sama zmiana powoduje bardzo dużo. To, że wówczas w kadrę wkradła się rutyna, sprawiało, że chłopacy może nie szli w dół, ale stanęli w miejscu - ocenia legendarny skoczek. - Nowa osoba przynosi świeży powiew, troszkę nowe metody, ale też inne podejście, a wtedy zawodnicy rozumieją, że ta zmiana jest na dobre - dodał Małysz.
Prezes PZN przyznał jednocześnie, że związek jest gotowy, aby mocno pomagać każdemu szkoleniowcowi. - Na pewno będziemy pomagać każdemu trenerowi, który będzie chciał, ale nie tylko jemu, ale i całemu zespołowi PZN, po to, by cały czas ulepszać metody pracy. Świat nie śpi, idzie do przodu, my też musimy być na bieżąco. Staliśmy się jedną z potęg w skokach narciarskich, chcemy, by inne dyscypliny też naprawdę poszły do przodu - zadeklarował.