Adam Małysz znalazł się w bardzo ciekawym momencie swojej kariery związanej ze sportem. W przeszłości był jednym z najlepszych zawodników świata i z pewnością jest jedną z legend skoków narciarskich. Później – po dłuższej przygodzie z rajdami samochodowymi – zdecydował się nie na karierę trenera, a działacza i w tej chwili w polskich skokach już dalej nie dojdzie – w 2022 roku został prezesem Polskiego Związku Narciarskiego. Ale jak na sportowca przystało, wciąż potrzebuje on nowych wyzwań i niekoniecznie muszą one być związane tylko ze sportem. Niedawno wystąpił on w programie „Dzień Dobry TVN”. Okazuje się, że kosztowało go to sporo nerwów!
Adam Małysz poważnie zestresował się przed występem w "DDTVN"
Dla Adama Małysza występy przed kamerą i z mikrofonem nie są żadną nowością. Już przecież jako skoczek udzielał wywiadów, później robił to jako kierowca rajdowy, a także dyrektor i wreszcie prezes PZN. Często występował w telewizji także po prostu w roli eksperta. Sam jednak stwierdził, że stanąć po tej drugiej stronie, jako dziennikarz, nie było takim łatwym zadaniem. – Pierwszy odcinek był bardzo stresujący. Pół nocy nie spałem. Martwiłem się, że to jest program na żywo, że trzeba dobrze wypaść, nie pomylić się. Mam straszne problemy z zapamiętywaniem imion i nazwisk. A gdybym miał prowadząc, kogoś przedstawiać, byłby spory kłopot – wyjawił prezes PZN.
„Orzeł z Wisły” przyznał, że skrypt do odcinka czytał do późna w nocy, żeby się przygotować. – Nigdy nie miałem czasu, więc raczej był to wielki spontan. Przez tyle lat nabrałem doświadczenia z kamerą, mikrofonem. To na pewno też mi bardzo pomogło. Ale pierwszy odcinek ze wszystkimi prowadzącymi był specyficzny. Dostałem późno skrypt, który czytałem do pierwszej w nocy. I przed tym odcinkiem byłem dosłownie wykończony. Na szczęście dowiedziałem się, że to była taka próba generalna przed programem. A to de facto ode mnie zależy, co powiem na antenie. Miałem się tylko ukierunkować pod jakiś temat – zdradził Małysz w rozmowie z portalem sportmarketing.pl.