Andrzej Bargiel

i

Autor: MARCIN KIN/RED BULL Andrzej Bargiel

Andrzej Bargiel wrócił z kolejnej wyprawy. Opowiada nam o niebezpieczeństwach i ryzyku na stromych ścianach [WIDEO]

2021-05-20 12:18

Następna wyprawa zakończona. Po miesiącu do kraju wrócił Andrzej Bargiel, czołowy skialpinista świata, specjalista od błyskawicznego wspinania się na najwyższe góry świata i jeszcze szybszego z nich zjeżdżania na nartach. Jako pierwszy człowiek globu w 2018 roku dokonał tego wyczynu na K2, najtrudniejszym technicznie ośmiotysięczniku. Bargiel od lat realizuje projekt pod łacińską nazwą „Hic sunt leones” (Tu są lwy). Ta sentencja odnosi się do eksplorowania nieodkrytych obszarów i nieznanych krajów. Tym razem w czasie jednego wyjazdu zaliczył aż dwa szczyty w Pakistanie: Yawash Sar II (6178 m) i Laila Peak (6096 m).

– Mówił pan, że na ostatnią wyprawę nie trzeba było zabierać dużo sprzętu. Niedużo czyli ile?

– 350 kilogramów. To i tak jednak oznaczało długie pakowanie i konieczność korzystania z 20 osób, które pomagały na miejscu w dostarczeniu ładunku do bazy. Ale to faktycznie była w sumie mała wyprawa w pięciu, a więc i mniejszy bagaż, tym bardziej że sporo mamy rzeczy z lżejszych materiałów kompozytowych, no i połowę zajmuje sprzęt filmowy.

– Wspinaliście się z Jędrzejem Baranowskim. Jak wygląda współpraca w duecie?

– Działanie w zespole to najbezpieczniejsza forma. Możemy się asekurować nawzajem i to największa wartość. Oczywiście da się realizować pewne cele samodzielnie, ale do tego trzeba olbrzymiego doświadczenia. Poza tym fajnie jest dzielić pasję z przyjacielem, którego zna się od lat.

Niebywały wyczyn Andrzeja Bargiela! Zdobył szczyt jako pierwszy i zjechał z niego na nartach

– Zdarzają się momenty niebezpieczne?

– Ograniczanie ryzyka jest najważniejsze. Trzeba obserwować pogodę, opady, wiatr, zmiany temperatur i wybrać momenty, w których można działać na ścianie. Zbocza są bardzo strome, duże jest zagrożenie lawinowe. Musimy umieć poruszać się w terenie lodowcowym, przy dużych szczelinach. I nie mamy wielkiej znajomości ściany, przyjeżdżamy i na bieżąco działamy, wybierając optymalną drogę wspinaczki.

– Który etap wyprawy jest najtrudniejszy?

– Logistyka jest skomplikowana. No i samo wyjście na atak szczytowy też nie należy do łatwych, bo zwykle jest bardzo wcześnie, na przykład druga w nocy, a tu trzeba się ubrać, spakować, zjeść, nawodnić się, co w warunkach wysokich gór jest trudne, bo ma się tam mniej energii niż na dole.

CAŁY WYWIAD Z ANDRZEJEM BARGIELEM W ZAŁĄCZONYM MATERIALE WIDEO

Andrzej Bargiel po najnowszej wyprawie w wysokie góry: Ryzyko jest duże, muszę uważać na lawiny
Najnowsze