Dla wielu osób związanych ze skokami narciarskimi miniony sezon był naprawdę trudny. Rozgrywał się on bowiem w wyjątkowych warunkach, a skoczkowie musieli przywyknąć do wielu nowych obostrzeń, które nakładali na nich organizatorzy. Nie zabrakło również kilku wpadek. Te ponownie dość mocno odbiły się na wizerunku całej dyscypliny. Kibice w dużej mierze zapamiętają choćby zamieszanie przed Turniejem Czterech Skoczni, czy ostatnie zawody w Planicy. Bo rywalizacja na Letalnicy miała być świętem, a okazała się w dużej mierze farsą.
Zagadkowe słowa Kamila Stocha. Zbliża się koniec kariery? Już ledwo chodzi!
Wpływ na to miała pogoda, a właściwie wiatr. Ten uniemożliwiał przeprowadzenie płynnych zawodów. Sytuacja na ostrzu noża stanęła przede wszystkim podczas konkursu drużynowego. Ten przeciągał się w nieskończoność, a jury robiło wszystko, co mogło, aby zawody się odbyły. Wówczas na nietypowo zachował się Stefan Horngacher. Austriak jeszcze przed decyzją o przerwaniu zawodów, wycofał swoich skoczków. Sprawa odbiła się szerokim echem w skokach narciarskich.
Stefan Horngacher wyjawił, co naprawdę myśli o polskim skoczku. Były problemy z psychiką
Natomiast Apoloniusz Tajner w rozmowie z portalem SportoweFakty WP przyznał, że taka reakcja Horngachera nie zrobiła na nim większego wrażenia. - W Planicy zachowanie Stefana Horngachera nie zdziwiło mnie. Znam go i wiem, że w swoich reakcjach czasami nie jest zbyt sympatyczny - przyznał szczerze prezes PZN. Można się jedynie domyślać, że Austriak podczas prowadzenia polskiej kadry, mógł zachowywać się podobnie, przez co Tajner był w jakimś stopniu przygotowany na takie reakcje Horngachera. - Jury nie popełniło błędu, wznawiając go już po buncie Horngachera. Warunki wtedy były naprawdę dobre. Niestety chwilę później na stałe zaczęło wiać i nie było już szans na dalsze skakanie - podsumował całą sytuację w Planicy Tajner.