Besseberg kierował federacją IBU w latach 1993-2018. Z powodu prowadzonego śledztwa złożył rezygnację z tej funkcji. Zarzuca się mu teraz regularne przyjmowanie korzyści majątkowych w latach 2009-2018, prawdopodobnie od rosyjskich oficjeli. Zarzuty przedstawiła mu norweska policja gospodarcza Økokrim.
- Mamy wystarczające i konkretne dowody na to, że Besseberg przyjmował regularnie korzyści majątkowe aż przez dziesięć lat. Nasze dochodzenia trwa już pięć lat i teraz sprawa zostanie skierowana do sądu - powiedziała prokurator Marianne Djupesland przed kamerą norweskiej telewizji NRK.
Natomiast norweskie media obwiniają go o to, że robił to m.in. w zamian za m.in. ukrywanie dopingu wśród rosyjskich zawodników. Gazeta „VG” twierdzi, że takich przypadków było co najmniej 65 licząc od roku 2011. A innym powodem korupcji miało być wpływanie na przyznanie rosyjskiego miastu Tiumeń prawa organizacji biatlonowych mistrzostw świata w roku 2021.
Besseberg zaprzeczył zarzutom i twierdzi, że nigdy nie przyjął łapówki ani nie próbował wpłynąć na działania antydopingowe IBU. Jego prawnik Christian Hjort podkreśla, ze w akcie oskarżenia ostatecznie nie znalazły się zarzuty wpływania na wyniki badań antydopingowych ani przyjmowania dużych sum gotówki (prokuratorzy zarzucają mu natomiast przyjmowanie innych korzyści majątkowych). Dochodzenie objęło przesłuchanie dużej liczby osób w wielu krajach, a norweskim organom pomagały Austria, Kanada, Czechy i Liechtenstein.
Maksymalną karą za rażącą korupcję w Norwegii jest pozbawienie wolności na lat 10. Federacja IBU z zadowoleniem przyjęła rozwój sytuacji wokół Andersa Bessebergu.