Wiosną zdiagnozowano u Norwega rzadki nowotwór złośliwy - mięsak Ewinga. W październiku w niemieckim Heidelbergu były skoczek rozpoczął proces chemioterapii. Cały cykl ma trwać 40 tygodni. Romoeren pochwalił się tym na swoim Instagramie, gdzie regularnie informuje swoich kibiców o postępach w leczeniu. Wyjaśnił, że że toksyna zabija nie tylko komórki rakowe, ale przyczynia się także do utraty krwi. – Czuję, że mam w ciele system kanalizacyjny, a nie naczynia krwionośne i inne narządy - powiedział w wywiadzie dla "DagBladet".
Mimo poważnego stanu zdrowia były sportowiec nie mógł przejść obojętnie obok zaproszenia króla Norwegii. Wraz ze swoją małżonką Martine przyleciał z Niemiec gdzie przechodzi rehabilitacje. Jestem zmęczony, ale dobrze przygotowałem się do podróży. Piłem odpowiednią ilość wody i dużo spałem. Cudownie było być gościem króla – powiedział Romoeren po uroczystej kolacji u króla Haralda V.
Zawodnik mimo choroby nie poddaje się i dzielnie walczy o powrót do pełnej sprawności. Jego postawa wzbudza podziw wśród norweskiej rodziny skoków. Bjoern przechodzi teraz bardzo trudny okres. Każdy kto go zna wie, że zrobi co tylko w jego mocy, by wszystko poszło dobrze. To wojownik z cechami optymisty – mówi Clas Brede Braathen, dyrektor norweskiej kadry. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, już w marcu Romoeren będzie mógł wrócić do pracy w kadrze. Ostatnio odpowiadał w niej za marketing.
Polecany artykuł: