Przed zawodami w Kulm Kubacki miał prawo obawiać się, o swój dorobek punktowy po weekendzie na mamucie. Wszystko ze względu na trudne "relacja" Polaka z austriacką skocznią. Do soboty 29-latek nie zdobył na niej ani jednego punktu Pucharu Świata, a w mistrzostwach świata w lotach zajął odległą pozycję. Fatum przełamane zostało w sobotę, kiedy to Kubacki zajął piąte miejsce.
Niestety koszmary z Kulm wróciły w niedzielę. Konkurs stał na bardzo wysokim poziomie i aby zająć czołową lokatę trzeba było skoczyć ponad 230 metrów. Kubacki natomiast trafił na nie najlepsze warunki, a w dodatku spóźnił skok. Musiał walczyć o odległości i o mało nie doprowadziło to do upadku. Polak chciał zaznaczyć telemark, ale prawa narta zaczęła mu odjeżdżać i musiał ratować się przed upadkiem. A należy pamiętać, że miał wówczas prędkość około 90 km/h. Kubacki na szczęście ustał, ale nie zakwalifikował się do rundy finałowej, czym mocno skomplikował sobie walkę o Kryształową Kulę.
Polecany artykuł: