W Szczyrku odbywa się Puchar Świata, pierwsze zawody tej rangi na obiekcie skoczni Skalite. Już od jakiegoś czasu było wiadomo, że nie będą to łatwe do przeprowadzenia zawody, bowiem prognozy nie były zbyt optymistyczne. Niestety one w dużej mierze się sprawdzają. W Szczyrku wieje bezlitosny wiatr. Momentami do 10 m/s. Rywalizacja trwa, łatwiej było we wtorek, gdzie rozegrano serie treningowe i kwalifikacje.
O tym, że może mocno powiać pod narty przekonali się np. Andrea Campregher, który nie ustał skoku na odległość 108,5 metra, również lecący na odległość 103,5 metra Fin Eetu Nousiainen. Całkiem niezły wiatr pod narty mieli również Dawid Kubacki, Kamil Stoch i Piotr Żyła. Największe problemy z opanowaniem podmuchów miał ten pierwszy. Kubacki w końcowej fazie lotu mocno walczył z ruchami powietrza i dokończył całkiem niezłą próbę dzięki wielkiemu doświadczeniu. Skoczył 98,5 metra, obejmując prowadzenie przed Stochem (99 metrów) i Żyłą (również 99 metrów).
"Mustaf" nie był jednak zadowolony z sytuacji, którą zastał w locie. Po wylądowaniu widać było, że ma mieszane odczucia. Bezradnie uniósł ręce, sugerując, że nie do końca był to odpowiedni moment, by dać mu skoczyć. Na szczęście brązowy medalista z niedawnych MŚ w Planicy i mistrz świata na obiekcie normalnym w Seefeld (z roku 2019) zdołał wyratować się na tyle, że dostał całkiem dobre noty.