Dawid Kubacki ma spore powody do niezadowolenia po tym weekendzie Pucharu Świata w skokach narciarskich. Podczas niedzielnego konkursu wszystko układało się jak należy. Po pierwszej serii miejsce w czołowej dziesiątce i niemal pewny zastrzyk dodatkowych kilkudziesięciu punktów do rankingu.
Teoretycznie nic nie mogło pójść nie tak. Kubacki jest w życiowej formie i ma bić się o medale podczas mistrzostw świata w Seefeld. Niestety, gdy drugi raz tego dnia zasiadł na belce, stało się coś zaskakującego. Spadł zaledwie nieco ponad 100 metrów za rozbiegiem i spadł do trzeciej dziesiątki. Zrezygnowany machnął tylko rękami.
Winą za to można teoretycznie obarczyć jury konkursowe, które puściło Polaka w złych warunkach. Te diametralnie się zmieniły w ostatniej chwili. Z mocnego wiatru pod narty, na bardzo silne podmuchy w plecy. Kubacki był szarpany w powietrzu przez zmienne powiewy i nie był w stanie odlecieć.
To kolejny raz, gdy Dawid jest pokrzywdzony przez sędziów Międzynarodowej Federacji Narciarskiej. Na początku stycznia, podczas konkursu Turnieju Czterech Skoczni w Innsbrucku, pojawiły się wątpliwości, co do liczby punktów odjętych za wiatr. Polak stracił ich ponad 15, a jak przyznawał w ogóle tych podmuchów nie czuł. Rok temu jury zdecydowało się puścić jego i Kamila Stocha w złych warunkach, przez co stracili w Oslo czołowe miejsca.
Polecany artykuł: