- Już od kilku miesięcy wiemy, że będzie to dziewczynka. Przygotowujemy się do roli rodziców, chodzimy na zajęcia ze szkoły rodzenia i zbieramy wiadomości o tym, co trzeba kupić pod kątem dziecka – wyjawia „Super Expressowi” mistrz świata. - Ponieważ będzie córką sportowców (przyszła mam uprawiała szermierkę - red.), mam nadzieję, ze odziedziczy geny sportowe. Ale nie można zmuszać dziecka do tego, co ma robić w życiu. Sama musi sobie wybrać to, co będzie ją cieszyć.
W środowisku skoczków narciarskich pokutuje teoria pewnego fińskiego trenera, że małżeństwo i narodziny dziecka skracają skoki zawodnika. Tymczasem Dawid Kubacki od chwili ożenku (1 maja 2019) wygrał letni cykl Grand Prix 2019, Turniej 4 Skoczni 2020 i był najlepszy w obecnym na igelicie.
- Tę teorię, tak jak przysłowia, należy między bajki włożyć. Moje doświadczenie jest takie, że małżeństwo i potomstwo dodają energii. No chyba, że ktoś sam nastawiłby się na zdołowanie. Ja nastawiam się na to, że przede mną są radosne lata i że doda mi to skrzydeł - deklaruje.
W letnim sezonie skoczek Wisły Zakopane wygrał oba konkursy Grand Prix w Wiśle, wygrał też krajowy czempionat.
- Mam satysfakcję z wyników, bo przecież po to się trenuje, by walczyć o najwyższe miejsca. Nie było zbyt wiele okazji, by się wykazać, ale w tych nielicznych momentach startów potrafiłem się odpowiednio skoncentrować - mówi z zadowoleniem. - Widać, że to, nad czym pracowaliśmy, przynosi zamierzony efekt. Wydaje się, że poprawiła się skuteczność, udało się podnieść na wyższy poziom kilka elementów skoku i że popełniam mniej błędów niż w rok temu. A chwilowe odcięcie od pracy z grupą, jakie miało miejsce wiosną, i trening prowadzony w domu jeden na jeden z trenerem, sprawił większą intensywność pracy niż poprzednio. I paradoksalnie dobrze się przysłużył.