Jednoznaczna ocena sezonu w wykonaniu Kamila Stocha jest trudna. Mistrz z Zębu przeplatał wyśmienite skoki z tymi zupełnie do niego nie pasującymi. Swoją bogatą kolekcję medali i trofeów powiększył o kilka cennych zdobyczy w tym Złotego Orła za zwycięstwo w Turnieju Czterech Skoczni. Na najważniejszych imprezach Stoch skakał jedna poniżej oczekiwań, bo nie zdobył "krążka" ani podczas mistrzostw świata w lotach, ani podczas mistrzostw w Oberstdorfie. A te dwie imprezy były kluczowe dla wielu zawodników, w tym reprezentanta Polski. Podkreśleniem wahań formy było to, co wydarzyło się w Planicy. Stoch jechał do Słowenii z pozytywnym nastawieniem, a mimo tego zaprezentował się fatalnie jak na niego. Sam podkreślał, że bardziej się męczy niż czerpie radość z lotów na Letalnicy.
Tak wygląda Zanzibar Kamila Stocha. Fani zachwyceni jednym szczegółem, to wiele mówi
Sam skoczek często nie potrafił odpowiedzieć, co dokładnie jest nie tak z jego próbami. Pewną bezradność pod tym kątem widać również w wypowiedzi Adama Małysza. - Widać było, że się męczył i coś nie funkcjonowało. To nie był ten Kamil, latał wolno, nie był nakręcony. Mimo że udawało mu się świetnie wyjść z progu, nie leciał daleko. Trudno jednak powiedzieć, czy to kwestia pozycji najazdowej, czy sam czuł, że nie jest w stanie walczyć o najwyższe cele, więc trochę odpuszczał. Tylko dzięki głębszej analizie będziemy w stanie odpowiedzieć na wszystkie pytania - powiedział legendarny zawodnik w rozmowie z portalem SportoweFakty WP.
Karolina Małysz postanowiła zmienić nazwisko. Córka Adama Małysza nie chce tego odkładać
Są jednak również optymistyczne przesłanki płynące ze słów dyrektora w PZN. - Potrafił być drugi czy trzeci, a następnego dnia skakać znacznie słabiej. Rozmawialiśmy z doktorem Pernitschem. Jest zdania, że nie ma sensu za bardzo się w to wgłębiać i szukać przyczyn tego, co było. Trzeba patrzeć w przyszłość. Doktor przyznał, że Kamil w tym roku zrobił potężną robotę i jest przekonany, że ona jeszcze przyniesie efekty. Choćby w przyszłym sezonie. A ten przecież jest jeszcze ważniejszy - uważa Małysz. I trzeba mieć nadzieję, że faktycznie w sezonie olimpijskim będzie wyglądać to zdecydowanie lepiej.