„Super Express”: - Czego pana zdaniem zabrakło, by wygrać w Zakopanem?
Edward Kubacki: - Wyglądało to tak, jakby gonił narty. To był efekt lekkiego spóźnienia, przez które na dole zabrakło odległości. Był mocny wiatr i cięło go dość mocno w plecy.
- Trzecie miejsce to też sukces. Dawid nie schodzi z podium od dziewięciu konkursów PŚ, wygrał Turniej Czterech Skoczni. Jak w rodzinnej miejscowości odbierane są sukcesy Dawida?
- Cała nasza wioska, Szaflary, trzyma kciuki. Wiele osób przyjechało na zawody w Zakopanem. Jak wyjeżdżałem na zawody, sąsiedzi mnie zaczepiali i mówili, że trzymają kciuki. To niesamowicie miło.
- Jakie były początki Dawida na skoczni?
- Miał fajnego trenera, Zbysia Klimowskiego, którego cały czas wychwalam. Zabrał go na skocznię jak miał niecałe sześć lat. To było w Zakopanem, ale tej skoczni już nie ma, bo przebudowali i jest K-30. Zawsze przewijał się między czwarty, trzecim czy drugim miejscem, czasem coś wygrał. Był przeciętnym zawodnikiem.
- To co się stało, że jego talent nagle wystrzelił?
- Poradził sobie z presją, nerwami, stresem, bo to było największym powodem jego przyblokowania. Chłopak starał się, a wychodziły mu takie skoki, że go po prostu ucinało. 120 metrów i nie leciało. Potem jednak praca z Horngacherem czy Doleżalem przyniosła efekty. Lata daleko i tylko się z tego cieszyć.
- Podobno w pewnym momencie koledzy śmiali się z jego stylu skakania.
- Tak. Dawid miał i ma niesamowite wybicie. Na dole mu jednak brakowało. Był za bardzo otwarty w locie, ciało miał daleko od nart, brał całe uderzenie powietrza na siebie. Nie było poduszki, która pozwalałaby odlecieć. Potem przestawili mu trochę tok myślenia i styl skakania.
- Jakim dzieckiem był Dawid?
- Był bardzo dobrym uczniem, w szkole nie było żadnego problemu. Zawsze był dokładny. Jak się przygotowywał do treningu, to wszystko musiało być perfekcyjnie. Od szóstego roku życia non-stop jest na skoczni i pracuje.
- Analizuje z tatą skoki, czy mówi: „tato, ty się na tym nie znasz”?
- Tak jak pan powiedział. Nie analizujemy skoków, porozmawiamy tylko krótko, jak coś nie pójdzie. Ucinamy temat. Dawid jest doświadczonym skoczkiem i wie dużo więcej. Ja parę lat spędziłem z Dawidem na skoczni, słucham co mówią trenerzy, oglądałem Dawida i innych zawodników.
- Ulubiona piosenka Dawida to „Zawsze do celu”. Celem w tym sezonie jest Kryształowa Kula?
- Najlepsze miejsce w Pucharze Świata to cel. Zobaczymy co los przyniesie, bo przecież w Skandynawii nie będzie łatwo, tam zawsze jest nieprzewidywalny wiatr. Jeśli warunki są równe dla każdego, Dawid jest bardzo mocny.
- Syn dostał specjalną premię od premiera Mateusza Morawieckiego – 100 tysięcy złotych. Duma?
- Otworzyłem internet i na pierwszej stronie zobaczyłem taką informację. Szok. Serducho mocniej mi bije. Cieszę się, że premier docenia to, co robi na skoczni. Jestem najszczęśliwszym ojcem na świecie!