Miesiące oczekiwania dla tysięcy fanów w Polsce właśnie się kończą! Już w najbliższy weekend wystartuje Puchar Świata w skokach narciarskich, a wraz z nim do rywalizacji powrócą ulubieńcy kibiców znad Wisły, w tym trójka liderów polskiej kadry – Kamil Stoch, Dawid Kubacki i Piotr Żyła. Wielu z nich chciałoby, aby nasi zawodnicy już od pierwszych zawodów znaleźli sobie miejsce w czołówce albo nawet na podium. O to może być jednak bardzo trudno, o czym przestrzegają dwaj eksperci – mistrz olimpijski w skokach Wojciech Fortuna oraz były fizjoterapeuta kadry Rafał Kot.
Wyszło na jaw, co Piotr Żyła myśli o Kamilu Stochu. Zupełnie tego nie ukrywa, wyjątkowa wypowiedź
Skoki to nie tylko piękne loty, ale także bolesne upadki. Więcej w galerii poniżej
Kamila Stocha i spółkę czeka trudny początek sezonu?
Nikt nie wyklucza tego, że Polacy już od początku zaprezentują wysoką formę. Jednakże słabsze wyniki w pierwszych paru konkursach nie powinny być zmartwieniem dla zawodników i ich fanów. Zwłaszcza, że warunki pogodowe choćby w Niżnym Tagile zapowiadają się nieciekawie, co może wypaczyć wynik zawodów. – W tych pierwszych konkursach może być różnie. Już nie raz wiatr sporo miał do powiedzenia w Niżnym Tagile czy Kuusamo. Tam lubi również mocno posypać śnieg, więc wyniki mogą być ciekawe. Oczywiście pierwsi faworyci i tak już pokażą się, ale taką prawdziwą ocenę formy skoczków będziemy mogli dokonać tuż przed Turniejem Czterech Skoczni – mówi Wojciech Fortuna w rozmowie z WP SportoweFakty.
Dawid Kubacki dla "SE": Nie rozwiązujemy problemów, tylko wyśmiewamy
W podobnym tonie wypowiedział się także Rafał Kot, były fizjoterapeuta polskiej kadry. – Nastawmy się, że tak jak w poprzednich sezonach, pierwsze konkursy nie powiedzą nam jeszcze wszystkiego o formie danych zawodników. (…) Jeśli pierwsze konkursy nie do końca im wyjdą, to nie panikujmy. W Niżnym Tagile czy Kuusamo pogoda zwykle wrzuci swój kamyczek do ogródka. Dlatego tradycyjnie zalecam poczekać aż do Engelbergu, by ocenić rzeczywistą formę poszczególnych reprezentacji – podkreśla tata Macieja Kota.