Kamil Stoch był dziesiąty w czwartkowych kwalifikacjach, a tuż za nim uplasowali się Piotr Żyła i Aleksander Zniszczoł. Wymieniona trójka skoczyła kolejno 224, 221 i 227,5 metra. Ta ostatnia odległość to życiowy rekord Zniszczoła. 203,5 metra wystarczyło, by w dzisiejszych zawodach znalazł się też Andrzej Stękała (32. miejsce). Do konkursu nie dostali się Paweł Wąsek i Jan Habdas.
Dawid Kubacki może liczyć na wielkie wsparcie. Członek PZN o zdrowiu Marty Kubackiej
Rywalizację rozpoczęli 4 listopada i skończą ją dopiero w niedzielę. Podopieczni Thomasa Thurnbichlera odczuwają trudy najdłuższego sezonu w historii, ale chcą go zakończyć dalekimi lotami. – Każda nacja ma problemy i nie jesteśmy w tym osamotnieni. Wiadomo, że skaczemy bez Dawida Kubackiego, naszego lidera, ale wierzę w naszych chłopaków. Raw Air w wykonaniu Piotrka był kiepski. Za dużo chaosu w skokach, w jego technice. Przeziębienie już za nim i wierzę, że ta energia wróciła. By wróciło mu czucie ciała, czucie nóg – mówi Jakub Kot, były skoczek, obecnie ekspert Eurosportu.
Kot również liczy na Stocha, który dzierży rekord Polski w długości skoku, ustanowiony właśnie na Letalnicy (251,5 m). – Kamila nigdy nie wolno skreślać. W Lahti złapał już „fajne życie”, w Finlandii oddał tam kilka dobrych skoków – dodał, zauważając obniżkę formy Halvora Egnera Graneruda. – Ostatnie skoki w Lahti miał mocno skrzywione na progu. Wyglądały niebezpiecznie. Zobaczymy, czy to był zbieg okoliczności, czy jego błędy. Ciekawe czy Granerud skakał między Planicą i Lahti. Z drugiej strony ma już spokojną głowę, bo ma Kryształową Kulę. Presji nie ma – powiedział.
Czy w następnym sezonie, abstrahując od wszystkich spraw życia prywatnego, Dawid Kubacki będzie w stanie dalej skakać w tak piękny sposób, jak w właśnie kończącym się sezonie? Kot odpowiada: Lepiej zapytać – czy skuteczniej? Wszystko wskazuje na to, że tak. Mamy nowego trenera, nową energię i metody odnowy biologicznej. Zawodnicy, którzy są po „trzydziestce” mogą teraz śmiało trenować na 100 proc. Pod warunkiem, że nie będą mieć problemów zdrowotnych czy osobistych. Trzeba wierzyć, że ten sezon Dawida to nie jest jednorazowy wyskok. Nie ma jednoznacznej odpowiedzi na pytanie, czy ktoś w następnym sezonie znów będzie zachwycał. Jak będzie zdrowie i szczęście wśród najbliższych to możesz spokojnie trenować, wyjeżdżać. Gdy są kontuzje, to sprawy się sypią. Nasi skoczkowie mogą dalej walczyć w czołówce. Stać ich na to, ale czy będą wygrywać? Tego nie wiem. Widzieliśmy już, jak układały się losy Halvora Egnera Graneruda i Ryoyu Kobayashiego. Norweg też miał dopiero co sezon „pauzy”, gdy tych wyników nie było. Wydawało się, że Ryoyu Kobayashi zdominuje sezon po jesieni, a w cale tak nie było. Eksplodował w Sapporo, potem była przerwa i teraz znowu wrócił. Niby wszystko o skokach wiemy, a potem jest na odwrót – dodał na koniec.