Intencją tego dziwnego pomysłu jest "otwarcie na Stany Zjednoczone". W przeciwieństwie do Europy w USA skoki narciarskie uprawia wiele pań, więc team tego kraju - który w "męskich" konkursach na ogół jest bez szans - mógłby liczyć na dobry wynik, a może i medal. A to pozwoliłóby propagować skoki narciarskie także po drugiej stronie Atlantyku.
Na Starym Kontynencie parę skoczkiń narciarskich też się znajdzie. Francuzki, Skandynawki, jakaś Niemka...Jak się Europejki zmobilizują, to plan FIS-u nie wypali.