Tuż po weekendzie z Pucharem Świata w Kulm wybrał się do Planicy i odbył kilka treningów na obiektach. Miesiąc przed mistrzostwami świata. Sobotni konkurs na normalnej skoczni skończył jednak dopiero na 11. miejscu. – Jestem zadowolony ze swoich skoków, nic nie wskazywało na to, że coś jest źle. Jestem zadowolony jak skakałem na skoczni normalnej, oczywiście nie jestem zadowolony z wyniku. Lepiej czułem się w niedzielę (konkurs mikstów – przyp.) niż w sobotę. Teraz przenosimy się na większą skocznię, która pasuje do mnie lepiej, ponieważ jedną z moich mocniejszych stron jest prędkość na progu. Udawało mi się ją utrzymać w drugiej fazie lotu, myślę, że większa mi będzie pasować, przynajmniej tak było dotychczas... – powiedział.
Pobudka o czwartej rano i nerwy. Jak Kamil Stoch przeżywa MŚ w Planicy?
W rozmowie z telewizją NRK w bardzo krytycznych słowach odniósł się do całego konkursu. Powiedział, że to była „parodia”. Te słowo podłapały szybko wszystkie media w Polsce. – „Parodia” to było trochę za mocne słowo. Często norweskie media potrafią nakręcić cię do powiedzenia czegoś negatywnego, potrafią to wyłapać. Te słowa były mocne, ale myślę, że to był całkiem uczciwy konkurs. Niektórzy skoczkowie, większość z nich, mieli dobre warunki w drugim skoku. Ja ich nie miałem. Jest jak jest. Nie będę mówił, albo w porządku, powiem, że miałem złe warunki w moich skokach, ale mógłbym też skakać tak, by oddać moje najlepsze skoki i zyskać po pięć punktów na każdym z nich. Taka możliwość też była... – powiedział.
Adam Małysz o sukcesie Piotra Żyły i TRUDNYCH chwilach z kadrą skoczków. "Byłem bliski REZYGNACJI"
Jak więc będzie na skoczni dużej? Norweg od początku upatrywał na HS 138 większe szanse na sukces niż na skoczni normalnej. – Jest tu trochę dziwna parabola lotu. Lecisz wysoko i spadasz, a potem lecisz trochę do przodu jeśli zrobisz wszystko dobrze i skoczysz daleko. Myślę, że zobaczysz wielu skoczków, którzy będą lądować w tym samym miejscu. Na przykład na 132 metrze. Niektórzy będą skakać dalej, ale jest dość łatwo skakać wokół 130 metra i zapewne trzeba będzie skoczyć 128 metrów, by być w TOP 10, a może 132. Bardzo podobnie jak na skoczni do lotów, gdzie 130 metrów będzie jak 215 lub 220 na "mamucie", gdzie wielu dolatuje – opisywał w rozmowie z dziennikarzami.
Pierwszą rywalizację o medale skończył poza dziesiątką (w niedzielę zdobył srebro w mikście). Po pierwszej serii był dziesiąty, po drugiej jedenasty. W drugiej serii skakał tuż po Piotrku Żyle. – Kiedy wylądowałem i zobaczyłem, gdzie trzeba wylądować, by prowadzić, to pomyślałem: okej, to jest dużo więcej niż to co wystarczyło, aby prowadzić po pierwszej serii. A ponieważ w tabeli było ciasno, to byłem pewny, że jego skok jest wystarczająco dobry, by wygrać konkurs – powiedział Granerud.