Poniedziałek był dla skoczków szansą na trochę więcej oddechu i czasu dla siebie. Pobawili się w tzw. siatkonogę, pograli w koszykówkę i zaliczyli kilka ćwiczeń w sali gimnastycznej. We wtorek mieli wybrać się nawet na wycieczkę rowerami elektrycznymi wokół jeziora, ale wszystko zepsuła pogoda. Ma być za to wypad na kręgle. Kamil Stoch i spółka mogą jeszcze skorzystać z ostatnich chwil, by opanować emocje przed środowymi treningami na dużej skoczni (HS 138). Jak się okazuje, poziom poruszenia u skoczka z Zębu jest duży.
Mimo że to jego dziesiąte mistrzostwa świata, to nocy po sobotnim konkursie nie zniósł dobrze. – Ja już jestem w tym wieku, gdzie zamiast celebracji to wolę się wyspać, więc tamtej nocy poszedłem spać około godz. 23:00. Obudziłem się o godz. 4.00 z bolącą głową, nie przez alkohol. Chyba po prostu z nerwów – mówił nam Kamil Stoch, pytany o celebracje udanego konkursu na skoczni normalnej (Stoch był szósty, Kubacki piąty). - Te nerwy to było tak wszystkiego po trochu: jeszcze trochę emocji po sobotnim konkursie indywidualnym oraz w związku z tym, co przed nami - tłumaczył.
– Dobra książka rzeczywiście może pomóc, nie myślenie o zawodach i tym co jest przed nami również jest słuszne. Trzeba się wyciszyć – zdradził receptę na zachowanie spokoju. Już dziś będzie mógł oddać pierwsze skoki po dwóch dniach przerwy.
Piotr Żyła dostanie od państwa nagrodę i stypendium. Oto te sumy