Kompromitacja Niemców na zakończenie konkursu w Titisee-Neustadt
W sobotnim konkursie w Titisee-Neustadt Pius Paschke był poza zasięgiem rywali i pewnie wygrał przed własną publicznością po raz czwarty w tym sezonie. W niedzielę lider Pucharu Świata ponownie był głównym faworytem, ale tym razem znalazł godnego konkurenta w osobie Michaela Hayboecka. Austriak już w kwalifikacjach okazał się lepszy o 0,7 pkt, a znakomitą formę potwierdził w pierwszej serii, po której prowadził z przewagą 0,3 pkt nad Paschke. To zwiastowało gigantyczne emocje na zakończenie weekendu w Titisee-Neustadt i faktycznie tak było. Gdy Niemiec po skoku na 142 m w pięknym stylu objął prowadzenie, stało się jasne, że Hayboeck będzie musiał wspiąć się na wyżyny umiejętności, aby go pokonać. Ostatni skok weekendu decydował o wszystkim, ale niemiecki realizator transmisji popsuł zabawę wszystkim widzom.
Jego finałowy skok na żywo widzieli tak naprawdę tylko kibice znajdujący się pod skocznią Hochfirstschanze. W telewizji realizator całkowicie zgubił skoczka na rozbiegu i w ostatniej chwili, gdy ten był już w powietrzu, uratował się ujęciem z przedniej kamery, które od początku weekendu było mocno krytykowane przez kibiców. Było jednak wykorzystywane bardziej w formie urozmaicenia transmisji, a wszystkie najważniejsze skoki prezentowano w tradycyjnym ujęciu z bocznej kamery, z którego widać najwięcej. W tym przypadku skończyło się tak, że do momentu wyświetlenia odległości Hayboecka trudno było powiedzieć, gdzie dokładnie wylądował. To znacząco utrudniło emocjonowanie się decydującymi momentami niedzielnego konkursu.
Kibice grzmią po skoku Hayboecka
"Za to ujęcie przy skoku Hayboecka realizator powinien wylecieć na zbity pysk" - można przeczytać wpisy wściekłych kibiców w mediach społecznościowych. Ostatecznie Austriak skoczył 143 m, ale otrzymał niższe noty i miał więcej odjętych punktów za wiatr, przez co przegrał z Paschke o 0,4 pkt. Tyle dzieliło go od zwycięstwa w konkursie PŚ, na które czeka już 8 lat. Nic dziwnego, że gdy dowiedział się o minimalnej przegranej z Niemcem, nie cieszył się znakomitym przecież występem. Hayboeck pokazał jednak, że stać go na walkę o najwyższe cele i przed Turniejem Czterech Skoczni z pewnością będzie w szerokim gronie faworytów.