Stefan Horngacher to jedna z najpopularniejszych osób w świecie polskiego sportu. Choć austriacki szkoleniowiec nie prowadzi już kadry polskich skoczków, to do dziś jest znakomicie rozpoznawany przez kibiców. Wielu fanów wciąż szanuje go za ciężką pracę wykonaną ze Stochem, Kubackim, Żyłą i resztą naszych zawodników. Inni mają mu za złe zostawienie "Orłów" i sposób pożegnania się przy odejściu do Niemców.
Niemcy znakomicie weszli w nowy sezon skoków narciarskich. Markus Eisenbichler pokazał już, że będzie faworytem do walki o Kryształową Kulę za triumf w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata! Część kibiców zwróciła uwagę na to, że obecnie trenerzy niemal non-stop chodzą wszędzie w maseczkach i zdejmują je tylko, gdy mają skakać ich zawodnicy. Skąd się to wzięło?
- Na wieży jest zachowany odpowiedni dystans, jest też odpowiednia ilość miejsca w momencie startowania zawodników. Wtedy dystans jest większy nawet niż zalecany. No i wówczas to na trenerze koncentruje się uwaga mediów i kibiców, dlatego ma on odsłoniętą twarz - mówi dla Sport.pl Stanisław Szymanik, członek komisji medycznej FIS.
Jako jedyny nie robi tego Stefan Horngacher, który mimo zaleceń FIS o zdejmowaniu maseczki, niespodziewanie mocno dba o swoje zdrowie. Co ciekawe, Horngacher używa maseczek FFP2, które wyposaża się filtrami N95. Są one polecane pracownikom służb medycznych, które zajmują się COVID-19. Nie wiadomo, skąd tak duża dbałość o noszenie maseczki na twarzy cały czas.