Kowalczyk po zakończeniu kariery sportowej postanowiła zająć się pracą trenerską. Pomagała prowadzić reprezentację Polski, aktualnie zajmuje się natomiast szkoleniem najmłodszych zawodniczek z kadry, pomagając im zaliczyć „łagodny” przeskok pomiędzy zawodami juniorskimi oraz seniorskimi. 37-latka współpracuje jednak również z zagranicznymi zawodniczkami.
I to właśnie ten fakt mocno wpłynął na całą sytuację. Jedną z podopiecznych Kowalczyk jest młoda Łotyszka – Patricia Eiduka. Zawodniczka w ojczyźnie nie mogła liczyć na odpowiedni rozwój swojej kariery, dlatego też zwróciła się o pomoc do Polki. Najwyraźniej była to znakomita decyzja, gdyż podczas ostatnich zawodów PŚ w szwajcarskim Davos 20-latka zajęła znakomitą, 10. lokatę. Ogromnej radości z osiągnięcia swojej podopiecznej nie kryła naturalnie polska mistrzyni olimpijska.
Horngacher OSTRO PRZESZARŻOWAŁ. Chciał zadać CIOS rywalom, dostał BOLESNY rykoszet
„Moja dziewczyna! Aż mi łzy pociekły!” – skomentowała 37-latka na jednym z portali społecznościowych. Post ten spotkał się jednak z ogromną falą krytyki internautów. Polce zarzucano, że przedkłada dobro Łotyszki ponad kadrę Polski, a zamiast skupiać się na pracy z rodaczkami – świętuje sukcesy Eiduki.
Kamil Stoch w NIETYPOWEJ roli! ZDJĘCIA mówią wszystko, TEGO jeszcze nie robił
Kowalczyk bardzo szybko zareagowała na wszystkie tego typu wpisy. „Już któryś z szanownych tłiterowiczów się czepia, że cieszę się z sukcesu podopiecznej. 'Niestety' podopieczna jest Łotyszką, więc nie mam prawa się cieszyć. Mogę się cieszyć tylko z sukcesów Polek. Naprawdę? Zawiść hard level. Każda z dziewcząt może korzystać z mojej wiedzy do woli” – napisała na Twitterze.