- Jak już wcześniej pisałam, zabieram się również poważnie za maratony narciarskie. Poważnie, bo z poważnymi ludźmi. W następnym sezonie w biegach długich będę startować w barwach norweskiej zawodowej drużyny. Jej szefami są doskonale znani w biegówkowym świecie bracia Aukland. Ja z Norwegami. Chichot losu, prawda? - napisała na łamach "Gazety Wyborczej" Kowalczyk w swoim felietonie.
W barwach norweskiego zespołu Kowalczyk wystartuje w słynnym Biegu Wazów, który wygrała w tym rtoku dla rosyjskiej ekipy. Dostanie na pewno świetny sprzęt i opiekę. Ostatnio znów głośno jest o jej konflikcie z PZN.
KOWALCZYK CHCE OD PZN FIZJOTERAPEUTY
- Zdecydowałam się na norweski team, bo to gwarantuje profesjonalizm na najwyższym poziomie. Całe życie musieliśmy się wykłócać o prawie każdą rzecz. Ja bądź trener. Czy to w zaciszu gabinetów czy - gdy już wyjścia nie było - na forum publicznym. Każdą zwyczajną dla moich rywalek potrzebę musiałam tłumaczyć po dziesięć razy. Najczęściej otrzymywałam to, o co prosiłam, ale zbyt długo to trwało i zbyt wiele emocji kosztowało. Ja mogę być pierwszorzędną bałaganiarą, ale bylejakości i tumiwisizmu nienawidzę. No i kolana mam już za bardzo sterane, by ciągle przez kłody skakać - przekonuje biegaczka.