Stoch jest wciąż aktywną legendą skoków narciarskich. Już teraz na zawsze zapisał się w historii tej dyscypliny jako jeden z najwybitniejszych zawodników, o czym świadczą jego liczne sukcesy. Trzykrotne mistrzostwo olimpijskie, wiele medali mistrzostw świata, dwie Kryształowe Kule, dwa triumfy w Turnieju Czterech Skoczni - w tym Wielki Szlem jako drugi skoczek w historii - i 39 zwycięstw w konkursach Pucharu Świata. Takimi osiągnięciami można obdzielić wielu innych zawodników i sprawia to, że sportowo "Orzeł z Zębu" jest niemalże spełniony. Liczne sukcesy nie sprawiły jednak, że 35-latek zatracił samego siebie. Dużą rolę w jego życiu odgrywa wiara, czego wielki następca Adama Małysza nigdy nie ukrywał.
Kamil Stoch naprawdę tak wypowiedział się o Bogu. Niczego się nie wstydzi
- Pewien znajomy ksiądz kiedyś mi powiedział, że jeśli Bóg jest w naszym życiu na pierwszym miejscu, to wszystko jest na swoim miejscu. Ja trzymam się tej zasady i myślę, że to mi bardzo pomaga - powiedział kiedyś Stoch w jednym z wywiadów. Tak silne świadectwo wiary wiąże się też z codziennym funkcjonowaniem. Również w trakcie konkursów, w których polski mistrz bierze udział co tydzień od wielu lat. Przed każdym skokiem lider Biało-Czerwonych oddaje się Panu Bogu i czerpie siłę z religii.
- Zawsze żegnam się przed wyjściem na belkę. Tak robię od małego. I to nie wynika ze strachu, tylko jest znakiem wiary. Każdy skok oddaję Panu Bogu. Nie wstydzę się tego - wyznał kiedyś. Święta Bożego Narodzenia zawsze są dla niego wyjątkowe, gdyż mają miejsce tuż przed Turniejem Czterech Skoczni. W tym roku nic się nie zmieniło i "Orzeł z Zębu" najbliższą okazję, by przeżegnać się na belce startowej, będzie miał właśnie podczas niemiecko-austriackiej imprezy. Ta ruszy już 29 grudnia w Oberstdorfie.