Kamil Stoch, Robert Korzeniowski

i

Autor: Paweł Skraba / Tomasz Radzik Kamil Stoch, Robert Korzeniowski

Stoch nosi na plecach "wielki wór presji"! Czy powtórzy historyczny wyczyn Korzeniowskiego?

2021-09-23 2:49

Długo przyszło czekać Kamilowi Stochowi (34 l.) na pierwszy start w oficjalnych zawodach letniego sezonu. Przypadnie on dopiero w pierwszych dniach jesieni. Trzykrotny mistrz olimpijski musiał poddać się w maju zabiegowi usunięcia narośli w okolicach prawego stawu skokowego, a w lipcu na prawej kostce powstała opuchlizna, która odsunęła go od konkursu Grand Prix na igelicie w Wiśle. „Rakieta z Zębu” wystąpić ma w sobotę w Grand Prix w Hinzenbach w Austrii. W rozmowie z "Super Expressem" opowiedział o stawianych przed nim oczekiwaniach. Czy powtórzy wielki wyczyn Korzeniowskiego?

„Super Express”: – Jak wiele czasu odebrały panu przerwy w treningach?

Kamil Stoch: – Po zabiegu w maju przez trzy tygodnie nie mogłem robić niczego, co obciążałoby staw skokowy. A później w pełni lata przyszło mi czekać tydzień na zejście opuchlizny, po czym przez kilka tygodni ćwiczyłem z mniejszymi obciążeniami. Najważniejsze było, żeby unikać pełnego zgięcia stawu skokowego. Natomiast od dwóch tygodni ćwiczę już z pełnym obciążeniem. Moja sztanga waży tyle, ile zwykle – ok. 100 kg.

– Czy wymuszona przerwa miała jakieś dobre strony?

– Raczej tak, bo z konieczności mocniej popracowałem nad sylwetką od pasa w górę, a ta część ciała nie była dotąd dość elastyczna. Mogłem skupić się na elementach, od których zależy dobra pozycja przy najeździe na próg skoczni. W lato nie straciłem formy. Uważam, że ją poprawiłem i poprawiłem też prędkości przed odbiciem. Pracuję nad tym nadal, bo nie jest to dane na zawsze.

Kamil Stoch, Letnie Grand Prix

i

Autor: PAWEL SKRABA / SUPER EXPRESS Kamil Stoch, Letnie Grand Prix

– Pewnie urósł też głód startów przez pół roku od zimowego sezonu?

– Tego jeszcze nie zauważyłem. Ale oczywiście lubię rywalizację. Skakanie przed publicznością, która nas oklaskuje, to jakby święto, do którego prowadzą ćwiczenia treningowe. Zawody w Hinzenbach będą przystankiem przed sezonem zimowym, podczas których chcę zrealizować to, co wypracowałem w treningu, skoncentrować się na szczegółach technicznych.

– Za pięć miesięcy czeka pana piąty start olimpijski. Czy budzi on szczególne uczucia?

– Jeszcze nie skupiam się na tym, co będzie za pięć miesięcy. Fajnie byłoby dobrze przygotować się do igrzysk i wystartować w nich, o ile dostanę nominację (śmiech). Ale po dwóch ostatnich zwariowanych latach lepiej nie wybiegać myślą tak daleko.

– Przyszła panu do głowy myśl, że może pan być drugim po Robercie Korzeniowskim polskim sportowcem z czterema złotymi medalami olimpijskimi?

– Przyszła mi taka myśl, ale tego rodzaju „strzały” staram się jak najszybciej z głowy wygonić. Myślenie o wynikach powoduje stres, powoduje, że za bardzo się chce, a to w skokach nie pomaga. Moje niezmienne założenie to oddawać dobre skoki. A igrzyska traktuję raczej jako etap sezonu. Nie mogę tam dokonać więcej niż to, na co mnie aktualnie stać. Owszem, noszę na plecach wielki wór presji, bo sporo sukcesów odniosłem, ale trochę się już nauczyłem, jak to traktować. Trzeba mieć i plan B, gdy trzeba pogodzić się z niedosytem. A sezon olimpijski absolutnie nie musi być ostatnim w mojej karierze.

Sonda
Czy Kamil Stoch sięgnie po czwarte złoto olimpijskie?
Najnowsze