Krzysztof Biegun po rodzinnej tragedii: Babcia z nieba dmuchała mi pod narty

2013-11-27 7:30

Dziś wczesnym rankiem Krzysztof Biegun wyruszył na lotnisko, by udać się na kolejny konkurs Pucharu Świata. Dwa dni mógł spędzić z rodziną w domu. Szkoda tylko, że w rodzinie miała też miejsce smutna chwila - w ostatnią drogę udała się jedna z babć naszego skoczka Natalia Biegun (†92 l.).

- Nic mu o tym nie powiedzieliśmy przed konkursem. Nie chcieliśmy, żeby się smucił - mówi ojciec Krzysztofa, Roman Biegun (54 l.). - Babcia była wielkim kibicem skoków. Jeszcze niedawno, już w szpitalu, dopytywała się, kiedy będzie skakał Krzysiek. Szkoda, że tego nie doczekała, zabrakło jej dwóch dni i widziałaby, jak jej wnuk wygrywa konkurs - dodaje ojciec naszego skoczka.

Zobacz również: PŚ w Kuusamo. Łukasz Kruczek ogłosił kadrę

Krzysztof Biegun dowiedział się o śmierci babci Natalii krótko po zawodach. - Trudno to nawet opisać. Najpierw radość, euforia, by już za chwilę dostać taką smutną wiadomość. Byłem bardzo związany z babcią Natalią. Jak tylko mogłem, to jechałem do niej do Nysy. Teraz lubię myśleć, że ona mi pomogła wygrać. Dmuchnęła mi pod narty z nieba - mówi Krzysiek Biegun.

Zresztą pan Roman wraz z żoną Dorotą (53 l.) oraz bratem skoczka Przemysławem (26 l.) nie mieli okazji oglądać na razie jego najważniejszego sukcesu. Właśnie przez pogrzeb, na który się wybierali. No i przez opóźnienie zawodów. - W niedzielę już pojechaliśmy do Nysy. Kiedy Krzysiek wygrywał zawody, my byliśmy w kaplicy. Modliliśmy się. Dowiedzieliśmy się o tym dopiero po wyjściu z kaplicy - zdradza nam ojciec skoczka.

W rodzinnych Gilowicach był właściwie jeden dzień. Kiedy wybrać się z nim na małą przechadzkę, od razu widać, jak jest ceniony przez mieszkańców miasteczka - znajomi przejeżdżający trąbią i pozdrawiają gestem rąk. Inni podchodzą i serdecznie gratulują sukcesu. - Byłem na chwilę w sklepie. Rzeczywiście spotkałem się z bardzo miłym, ciepły przyjęciem. To bardzo fajne, ale proszę nie myśleć, że specjalnie wychodzę z domu, by czekać na gratulacje - opowiada o pobycie w rodzinnej miejscowości Krzysztof Biegun.

Czytaj także: PŚ w Kuusamo. Konkurs bez Andersa Bardala

Nasz skoczek z dumą prezentuje koszulkę startową oraz plastron lidera Pucharu Świata, ale zastrzega, by nieco mniej... o nim pisać. - Oby było tak dalej, ale jedno trzeba wyraźnie powiedzieć, że ja miałem szczęście, a niektórzy mieli pecha. Wiem, że skoczyłem dobrze, wykorzystałem korzystną sytuację na skoczni. Tym niemniej ten cały szum mnie trochę denerwuje. To się może negatywnie odbić na mnie. Niektórzy już we mnie widzą nowego Małysza, a gdzie mi do niego. Bywało też tak, że byłem w konkursie ostatni - mówi skromnie skoczek.

Nasi Partnerzy polecają

Najnowsze