Konkurs duetów, nazywany przez FIS konkursem Super Duetów, nie był dla polskich kibiców taki świetny. Piotr Żyła kompletnie rozleciał się w trzecim, finałowym, skoku, skacząc tylko 106,5 metra. Kubacki skakał odpowiednio 123, 120 i 120,5 metra. Niemalże w jedno miejsce. Po konkursie mówił: - Tę pracę wykonałem w trzech czwartych, licząc serię przed konkursem. W pierwszej serii popełniłem delikatny błąd na progu i spóźniłem. Nie było przez to płynnego ruchu. Ten skok był szarpany. W drugiej serii oddałem chyba najlepszy skok w Wiśle. Nie trafiłem z warunkami. W trzeciej serii skok wydawał się w porządku, ale na dole zabrakło warunków.
ZOBACZ: Szokujące informacje o legendarnym skoczku. Wielki rywal Polaków zmienił całe swoje życie
Rzucił w kierunku dziennikarzy: Siku- Siku mi się chce, bo nie można między seriami. Jak się okazuje, niewiele można między skokami. Przekonał się o tym Giovanni Bresadola, który został przyłapany na wejściu do szatni w trakcie konkursu, co jest (NIBY) zabronione. - Nie wiem, czy przepisy w ogóle takie coś przewidują. To jest pewnie kwestia interpretacji. Nie wiem, czy wizytę w toalecie sędziowie potraktowaliby jako wejście do szatni. Oczywiście śmieję się z tego, że nie mogę tutaj wytrzymać. To był żart. Trzeba się jednak pilnować, żeby głupoty nie zrobić, bo taka jest specyfika tego konkursu. Nie wolno zmienić kombinezonu. W normalnym konkursie to nie jest kłopot - tłumaczył Kubacki, który przyznał się, że w Lake Placid on i Żyła (wtedy zwycięzcy pierwszego w historii konkursu Super Duetów) byli blisko dyskwalifikacji. - Jest taka zasada. Nie ściągasz kombinezonu i tyle. Nie jest to uwłaczające, czasem na treningu w jednym kombinezonie oddajemy sześć skoków i tyle. Nikt nie robi problemu. Ciężko mi się za kolegę wypowiedzieć. Nie wiem czy zrobił to umyślnie... Pamiętam, że w Lake Placid o mało też nie dostaliśmy z Piotrem dyskwalifikację. Bo jechaliśmy z fizjoterapeutą do góry jednym wózkiem do góry .A nie było wolno podobno. Co z tego, że wagon jest na 15 osób i sprawę przegapiono. Nikt nam nie zarzucił też żadnej manipulacji.
ZOBACZ: Piotr Żyła nie ukrywał wściekłości. Miał problem, by powiedzieć cokolwiek
Mustaf skomentował również świetny skok Andreasa Wellingera, który w sobotnie popołudnie pobił rekord skoczni - 144,5 metra. - Po przebudowie obiektu, kiedy na niego spojrzałem, to uznałem, że spokojnie można tutaj skoczyć 140 metrów. I wylądować telemarkiem. Ten konkurs pokazał jednak, że można i nawet dalej, ale już bez klasycznego telemarku. Myślę, że przy dobrych warunkach, dłuższym rozbiegu i wietrze pod narty na dole, można będzie poprawić ten rekord - dodał.