Bischofshofen po raz kolejny ma szansę gościć dwa konkursy Turnieju Czterech Skoczni. Ponownie stało się to za sprawą niekorzystnych warunków pogodowych panujących w Innsbrucku. We wtorek na Bergisel skakać się po prostu nie dało i zawody zostały odwołane. Pogoda w Bischofshofen była nieco bardziej łaskawa, ale problemów nie brakowało.
Horngacher bez ogródek o sytuacji Polaków. Padło wulgarne słowo, nie hamował się zupełnie
Kuriozalna sytuacja Wolnego. Niewiele zabrakło do katastrofy
Zwłaszcza za sprawą gęsto sypiącego śniegu. Ten towarzyszył skoczkom nie tylko podczas konkursu, a zwłaszcza pierwszej serii, ale również w treningach. Podczas próbnych skoków sędziowie kombinowali również z belką. Pech chciał, że zdecydowano się ją podnieść tuż przed skokiem Jakuba Wolnego. Polak musiał uzbroić się w cierpliwość.
Gdy ruszył, uzyskał zaledwie 85 metrów. Ciężko jednak winić zawodnika za taki rezultat, bo duży wpływ na tak słabą odległość miały zasypane przez śnieg tory najazdowe. Ku zdziwieniu Wolnego po podniesieniu belki nie puszczono przedskoczka, który przetarłby tory i dał szansę Polakowi na nieco lepszy skok. W dodatku sędziowie doprowadzili do niebezpiecznej sytuacji.
Sędziowie narazili zdrowie Polaka? To jest nie do pomyślenia
Bo nie trudno wyobrazić sobie scenariusz, w którym świeży śnieg na tyle przytrzymuje zawodnika na progu, że ten straciłby panowanie nad nartami w powietrzu. - Podnosili belkę, ale nie było przedskoczka przed moją próbą. Zasypało całe tory. Strasznie w nich trzymało - powiedział po całej sytuacji Wolny cytowany przez portal onet.pl.
- Przed samym progiem podniosło mi tak dupę, że nie potrafiłem się z tego odbić. I stąd taka fantastyczna odległość. Pytałem o przedskoczka przed tym skokiem, ale nie dali go - dodał polski skoczek. Na szczęście tym razem skończyło się jedynie na zmarnowanym skoku treningowym, ale sytuacja mogła być o wiele bardziej niebezpieczna.