- Po konkursach w Zakopanem nie otworzyłem szampana, bo wciąż musimy pracować. Ale naszej ekipie krok po kroku udaje się realizować założone cele. Zagarniamy dla siebie coraz więcej - mówi trener Łukasz Kruczek (36 l.), który był spokojny, że wyniki przyjdą.
- Bałem się tylko o Maćka Kota, który nie skakał tak, jak potrafi. Teraz Kamil, Maciek i Piotrek Żyła skaczą już tak dobrze jak latem. A doskakuje do nich Olek Zniszczoł. Nie znalazł się w ekipie na Sapporo tylko dlatego, że wizy i bilety lotnicze trzeba było załatwiać dużo wcześniej.
Przeczytaj koniecznie: Edgar Cani nie poleciał na obóz do Turcji. Czy Albańczyk dogada się z Wojciechowskim?
Kruczek jest przekonany, że polska drużyna dalej będzie się zbliżać do czołówki. - Dla nas druga połowa sezonu zwykle jest lepsza, myślę, że tak samo będzie w tym roku. Konkurs w Zakopanem nie był pojedynczym wyskokiem, ale konsekwentnym rozwojem formy. Nasi zawodnicy zaczęli się rozpędzać już wcześniej - podkreśla.