Zwykle do tej pory nasza zawodniczka skutecznie odrabiała straty z gorszych pierwszych przejazdów i potrafiła osiągać znakomite czasy w drugiej części zawodów. Tym razem było odwrotnie: Maryna Gąsienica-Daniel już w pierwszym przejeździe dokonała dużej rzeczy, jaka nigdy w karierze jej się nie udała: znalazła się po nim na kapitalnej trzeciej pozycji, tuż za wielkimi gwiazdami dyscypliny, prowadzącą Amerykanką, mistrzynią olimpijską w gigancie Mikaelą Shiffrin i świetną Słowaczką Petrą Vlhovą, mistrzynią świata z 2019 roku. Polka startowała z wysokim numerem 9., a to na pewno dało jej dodatkową pewność siebie, zwykle bowiem dostawała odległe numery startowe i trudniej było przez to nawiązać walkę na mocniej zniszczonej trasie. Za Maryną po pierwszym przejeździe wylądowały takie tuzy jak świeżo upieczona mistrzyni świata w gigancie Szwajcarka Lara Gut-Behrami (14. lokata) oraz trzecia w niedawnym czempionacie globu Austriaczka Katharina Liensberger (10.).
Gąsienica-Daniel, która traciła 0.44 s do liderki Shiffrin, mówiła przed drugim przejazdem w Eurosporcie: – Bardzo się ucieszyłam, że mogę wystartować w pierwszej piętnastce, sprzyjało mi szczęście, bo dostałam numer dziewięć. To wspaniałe uczucie ruszać do walki w towarzystwie wszystkich najlepszych rywalek. Wtedy czuje się, że można napierać, bić się z najmocniejszymi o jak najlepszy wynik. To dodało mi mocy. Po raz pierwszy w karierze byłam trzecia po pierwszej części zawodów. W mistrzostwach świata byłam po pierwszym przejeździe na siódmej pozycji, zdawałam sobie już więc sprawę, z czym to się wiąże, to kolejne doświadczenie. Wiedziałam, że mimo błędów wyszedł mi tutaj świetny pierwszy przejazd – podsumowała Maryna.
Maryna Gąsienica-Daniel szaleje na stokach i zapewnia „SE”: Stać mnie na zwycięstwa [WYWIAD]
Nasza gwiazda zapowiedziała walkę w drugiej odsłonie rywalizacji i miała realną szansę na podium. W końcówce swojego przejazdu zaczęła jednak tracić tempo do prowadzącej w tym momencie Nowozelandki Alice Robinson. Wtedy podjęła większe ryzyko. Na jednym z ostatnich zakrętów doszło niestety do upadku Maryny po tym jak uderzyła w bramkę. Polka obolała schodziła z trasy, nie kończąc konkurencji. Ostatecznie gigant w Jasnej padł łupem Vlhovej przed Robinson i Shiffrin.