Kubacki mówił o problemach na antenie Eurosportu. – O dziesiątej nie miałem siły się wyprostować, coś mnie spięło w krzyżu, potem pracowaliśmy z fizjoterapeutą, by przywrócić mnie do formy. Nawet na obiad nie poszliśmy, żeby zdążyć na kwalifikacje. Trochę trwało, powoli zaczęło puszczać. Nic przyjemnego to nie było, trudna sytuacja tuż przed startem – opowiadał Dawid Kubacki. – Jestem zadowolony, że w ogóle mogłem skakać. Ten dzień oceniam więc na plus, ważne, żeby do konkursu doprowadzić się do ładu. Trzeba popracować, żeby plecy puściły i walczymy dalej.
MŚ w lotach: REWELACYJNE kwalifikacje w wykonaniu Polaków! Eisenbichler znów najlepszy
Dawid Kubacki skakał więc w czwartek czując lekkie dolegliwości, ale nie było mowy o jakimś dramacie, na który szykowało się rano. – Pracowałem nad tym, żeby się w ogóle zgiąć. Pierwsza imitacja skoków była taka, że w ogóle nie zdążyłem się poskładać. Rozruszałem plecy kilkadziesiąt razy, jakoś poszło, dałem radę skoczyć, może lekko coś czułem, ale adrenalina w czasie skoku działała przeciwbólowo – przyznał nasz czołowy reprezentant.