Pomimo zakończenia sportowej kariery przed kilku laty, Justyna Kowalczyk nie może narzekać na nudę. Królowa nart nadal bowiem uprawia swoje ukochane biegi narciarskie, a przy okazji zaczęła próbować się również w innych dyscyplinach, dzieląc pasję z jej mężem. Od niedawna również Justyna Kowalczyk we wszystkie swoje eskapady zabiera swojego synka. Wielokrotna mistrzyni olimpijska szybko wróciła do formy po porodzie i stara się pogodzić macierzyństwo z pasją do sportu, co wychodzi jej znakomicie. Przy okazji mały Hugo odwiedza wiele ciekawych miejsc, co Justyna Kowalczyk skrzętnie relacjonuje w swoich mediach społecznościowych. Tym razem jednak czekała ją niemała niespodzianka i piekielnie trudna przeprawa.
Sprawdźcie, jakie wykształcenie ma Justyna Kowalczyk, klikając w naszą galerią zdjęć poniżej
Justyna Kowalczyk zakasała rękawy i musiała wziąć się ostro do pracy. Czekała na nią trudna przeprawa
Tym razem Justyna Kowalczyk postanowiła do maksimum wykorzystać ostatnie podrygi zimy i wybrała się do Ťatliakovej chaty, która znajduje się w słowackiej części Tatr Zachodnich. Tam zaskoczyła ją jednak pogoda, bowiem okazało się, że przybyło od groma świeżego śniegu. - Tylko trochę padało - napisała zapadająca się w śniegu Justyna Kowalczyk publikując zdjęcie obok nart oraz specjalnego nosidełka, w którym znajdował się jej synek. Dla Królowej Nart trudne warunki to jednak nie problem. Wielokrotnej mistrzyni olimpijskiej nie pozostało nic więcej, jak zakasać rękawy - co również uczyniła.