Przed startem sezonu kibice martwili się o dyspozycję trzykrotnego mistrza olimpijskiego. Stoch miał latem spore problemy ze zdrowiem, a ostatnie skoki na igelicie nie wróżyły nic dobrego. Sam „Orzeł z Zębu” mówił, że męczy się na skoczni i nie ma odpowiedniego czucia. To na szczęście pojawiło się podczas ostatnich treningów przed wyjazdem do Rosji, a piątek w Niżnym Tagile upłynął pod znakiem jego dominacji. 39-krotny triumfator zawodów PŚ znokautował rywali, którzy stracili do niego ponad 10 punktów. Jako jedyny przekroczył 130 m, a uczynił to, przeskakując skocznię (HS 134)! Natychmiast jego notowania wzrosły, a 34-latek został głównym faworytem sobotnich zmagań. Ewentualne zwycięstwo byłoby czterdziestym w jego karierze, w związku z czym wyprzedziłby Adama Małysza. Okrągła wygrana powinna przyjść prędzej czy później, a pierwsza okazja nadarzy się już na starcie nowego sezonu. Później może być o nią nieco trudniej, zwłaszcza po niemieckiej decyzji.
W galerii poniżej możecie przypomnieć sobie paskudne wypadki skoczków narciarskich:
Kibice nie będą szczęśliwi
Pierwszy weekend PŚ odbywa się w Niżnym Tagile, ale już za tydzień karuzela skoków przeniesie się do fińskiej Ruki. Z kolei na początku grudnia najlepsi skoczkowie świata będą rywalizować na skoczni im. Adama Małysza w Wiśle. Polskim zawodom towarzyszyły dyskusje co do udziału publiczności, jednak pewne było to, że trybuny będą otwarte przynajmniej dla osób zaszczepionych przeciw COVID-19. Ostatecznie po interwencji Rzecznika Praw Obywatelskich, na skoczni zostanie wydzielona strefa także dla niezaszczepionych, którzy będą mogli obejrzeć stamtąd zawody. W tym kontekście decyzja Niemców dziwi jeszcze bardziej.
Po konkursach w Wiśle, Puchar Świata przeniesie się do Klingenthal. Niemcy już ogłosili, że zawody odbędą się bez udziału publiczności! Wydawało się, że inauguracja w Niżnym Tagile, która rozgrywana jest przy limicie 25% pojemności obiektu, jest dość restrykcyjna. Tymczasem niemieccy organizatorzy nie wpuszczą na obiekt ani jednego kibica. Dla skoczków będzie to niesamowity kontrast, gdyż w Polsce będą rywalizować przy pełnych trybunach, a tydzień później nie będą czuć choćby minimalnego wsparcia fanów. Od wielu lat Biało-Czerwoni przyzwyczajeni są do dopingu polskich kibiców, którzy jeżdżą za nimi po całym świecie, ale pandemia koronawirusa znacznie krzyżuje takie plany, nawet w nowym sezonie. Fani, którzy kupili już bilety na zawody w Klingenthal, będą mogli je zwrócić w najbliższych dniach.