Justyna Kowalczyk od ładnych kilku lat nie startuje już w zawodach najwyższej rangi. Była biegaczka narciarska regularnie jednak trenuje i wciąż jest w świetnej formie. Potwierdziła to w miniony weekend, gdy wystartowała w znanym wyścigu La Sgambeda. W 32. edycji tych zawodów nie miała sobie równych i zwyciężyła na wymagającej trasie. Nic dziwnego, że taki start przyniósł jej wiele frajdy. Jak się później okazało, rezultat Kowalczyk wprawił w osłupienie nie tylko kibiców czy ekspertów. Przetrawić nie mogła go sztuczna inteligencja, o czym napisała sama zawodniczka rodem z Kasiny Wielkiej na Twitterze.
Kosmiczny wynik Justyny Kowalczyk
Justyna Kowalczyk doskonale zdaje sobie sprawę, że śledzenie postępów i osiągów swojego organizmu jest niezwykle ważne. Dlatego też 39-latka na trasę wyścigu zabrała ze sobą urządzenie monitorujące aktywność. Jak się jednak okazało, spisała się tak dobrze, że aplikacja "Strava", z której korzysta, nie była w stanie przetworzyć informacji. Oprogramowanie odrzuciło niektóre z pośrednich rezultatów sportsmenki, uznając je za niemożliwe do osiągnięcia.
Justyna Kowalczyk zszokowała wszystkich
Sama Justyna Kowalczyk o tej niecodziennej sytuacji poinformowała na Twitterze. "Wczoraj przebieglam maraton narciarski La Sgambeda tak szybko, że Strava uznała, że to niemożliwe, podważyła rekordy segmentów i całą trasę" - napisała po starcie na 30-kilometrowej trasie utytułowana zawodniczka z naszego kraju. Powodów szukali fani. "Może było z górki?" - zapytał jeden z nich. "Tak to już na trasach narciarskich jest, że część trasy biegnie pod górę, część w dół" - odpowiedziała z charakterystycznym dla siebie poczuciem humoru Justyna Kowalczyk.