Najpopularniejszy polski skoczek lubi spędzać swój wolny czas aktywnie, choć z telefonem w ręku. W rozmowie ze "Sport.interia.pl" po niedzielnym konkursie w Sapporo przyznał, że chciałby zapolować tam na... hipnotyzującą kaczkę. Jednak nie prawdziwą, a wirtualną.
- Muszę kupić Psyducka, ale nie wiem czy mi się uda. Pójdziemy na zakupy, jak mnie trener puści. Mamy trochę czasu, więc zobaczymy, a może uda się go kupić. Jest fajny, ale nie mój ulubiony - tłumaczy Żyła. Czym jest ten cały "Psyduck"?
Kilka lat temu wybuchła wielka moda na grę Pokemon GO. Aplikacja na komórki korzysta z tzw. rozszerzonej rzeczywistości. Korzystając z aparatu można odnaleźć stwory w prawdziwym świecie i poczuć się jak prawdziwy trener Pokemon. Piotr Żyła jest wielkim fanem tej serii i w Japonii polował na kaczkę nazywającą się Psyduck.
W bajce, jej magiczną mocą był niepozorny wygląd i hipnotyczne zachowanie. W wyjątkowy dla siebie sposób była w stanie "uśpić" rywala, pokonując go w ten sposób. O zdobycie go w Japonii jest dużo łatwiej - najczęstszą lokalizacją, na której się pojawia są okolice oceanu, mórz, rzek czy jezior.
Żyła nie ukrywa swojej fascynacji Pokemonami. Podczas jednego z poprzednich wyjazdów do Sapporo, wrzucił na swojego Instagrama zdjęcie ze "złapanym" pluszakiem w kształcie jednego ze stworów ze świata tej bajki. W mediach społecznościowych chwalił się również, jak narysował Pikachu - najpopularniejszego Pokemona.