Nagłe zakończenie współpracy Alexa Stoeckla z PZN wywołało duże poruszenie, zarówno w Polsce, jak i za granicą. Adam Małysz, komentując pracę Austriaka w rozmowie z TVP Sport, stwierdził, że jest rozczarowany dotychczasową pracą Stoeckla. Te słowa wywołały całą lawinę, z pewnością nie spotkały się z uznaniem byłego już dyrektora sportowego PZN. Stoeckl w oświadczeniu zaznaczył, że prezes PZN nigdy nie wyraził mu żadnych zastrzeżeń, a kontakt z Małyszem okazał się trudny, mimo prób nawiązania rozmowy.
ZOBACZ: Zapadła pilna decyzja w PZN! Adam Małysz nabrał wody w usta po bolesnej rezygnacji Stoeckla
Ostatecznie okazało się, że Małysz rzeczywiście miał mieć problem z telefonem, ale skontaktował się ze Stoecklem drogą mailową, ustalając nawet termin spotkania, które miało odbyć się w środę - potwierdziła Interia.
Jednak Stoeckl postanowił rozwiązać sprawę po swojemu, a norweskie media ujawniły, że od października pracuje w Norwegii w branży budowlanej, gdzie zajmuje się rozwojem kadry kierowniczej w jednej z firm. Z artykułu w „Drammens Tidende” wynika, że jego praca polega głównie na zadaniach wykonywanych przez Internet i telefon. Być może to nowe zajęcie pochłonęło go na tyle, że zdecydował się zakończyć karierę w sporcie, a krytyka ze strony Małysza stała się tylko pretekstem do zakończenia współpracy.
ZOBACZ: Sztuczna rywalizacja Stocha z Kotem? Stoch wygrał, ale Thurnbichler i tak miał już miał plan