Norweski dziennik "Aftenposten" pytał sam siebie "Co zrobić z niemożliwym Polakiem?". Odpowiedź jest prosta: "Nic!". Przykładem czwartkowy konkurs w Trondheim, gdzie skoczek z Zębu dał pokaz swojej siły. Norwegowie dokładnie opisywali sytuację. Ich reprezentant Robert Johansson skoczył 145,5 metra, bijąc rekord skoczni. Stochowi, który startował po Norwegu, obniżono belkę, więc teoretycznie zagrożenia nie było. Tyle, że nawet krótszy najazd do progu nie przeszkodził Kamilowi, by skoczyć dalej od Johanssona i przywłaszczyć sobie rekord skoczni. "Wydaje się, że robi to lekko, na luzie, jakby od niechcenia" cytował norweski dziennik portal Onet.
"Dagbladet" nazwał Stocha gigantem, podkreślając, że forma Polaka jest niesamowita. Dla Norwegów cykl Raw Air jest już rozstrzygnięty. Do zakończenia zawodów pozostały jeszcze trzy serie, ale tylko kataklizm mógłby odebrać zwycięstwo Kamilowi Stochowi. W piątek w Vikersund odbędzie się prolog, w sobotę konkurs drużynowy, a dzień później konkurs indywidualny, który zakończy norweski cykl. W niedzielę Kamil Stoch może też zapewnić sobie Kryształową Kulę za sezon 2017/18. Musi wygrać zawody, a Richard Freitag nie może znaleźć się w pierwszej czwórce.