W składzie kadry A, pozostającej bez sponsora tytularnego na kaskach (do tej przestrzeni reklamowej prawa ma związek, w Polsce jest odwrotnie i to skoczkowie mogą nawiązywać współprace i "zapraszać" sponsorów na swój kask), znalazło się pięciu skoczków: Halvor Egner Granerud, Marius Lindvik, Johann Andre Forfang, Robert Johansson i Kristoffer Eriksen Sundal. Znów jednak problemem są pieniądze.
Po wielkich zmianach w norweskiej drużynie trwa na razie reorganizacja pracy. Nowy trener Magnus Brevig, zastępujący Alexandra Stoeckla (wcześniej Brevig był jego asystentem), pracuje pod kierunkiem menedżera Jana-Erika Aalbu, ten z kolei zastąpił Clasa Brede Brathena.
To właśnie Brathen był obwiniany za finansowe kłopoty. Norwegowie informują, że ich skoczkowie muszą... zapłacić 50 tys. koron (ok. 19 tys. złotych) za miejsce w kadrze. Kwota ta ma pomóc drużynie w początkowym okresie i zrekompensować brak umów sponsorskich.
To nie pierwszy raz, kiedy norwescy skoczkowie muszą płacić za miejsce w drużynie. W sezonie 2015/16 członkowie kadry B musieli wnosić opłatę, co wtedy spotkało się z dużym niezadowoleniem. Obecnie taka sytuacja wydaje się być bardziej akceptowana.