„Super Express”: - Czy mistrz miał już za sobą dołek formy, gdy przytrafił się uraz?
Bronisław Stoch (65 l.): - Wychodził z niego. Czuł się fajnie, nabrał świeżości, był rozochocony do skakania. Odpoczął psychicznie od presji, chociaż nikt mu jej nie narzucał. Nabrał większej energii i pewności siebie. Bardzo chciał wystartować na ulubionej skoczni. Teraz znów go przygniotło. Bardzo przeżywa to, że nie może wystąpić. Oby się szybko wyleczył i jak najszybciej wrócił do ulubionej przez siebie aktywności.
Załamany Michal Doleżal po dramacie Stocha. Zupełnie nie ukrywał emocji, gigantyczny pech
- Wcześniej jednak mówił, że jest skołowany i nie zna przyczyn kiepskiej formy…
- Wydaje mi się, że nie czuł w sobie kryzysu fizycznego i psychicznego, chociaż kryzys był. Nie umiał uzasadnić tego, co się działo. Przyczyn trzeba szukać i od strony sportowej i psychologicznej.
Poruszający wpis Kamila Stocha. Serce się kraje. Okropny ból i przekreślone marzenia mistrza
- Skąd zatem mógł przyjść ten dołek?
- Przypominam, ze w ubiegłym roku miał dwa zabiegi prawej nogi i przez jakiś czas był wyłączony z treningu siłowego. A kiedy jedna noga może ćwiczyć, a druga nie, to powstaje różnica mocy ich mięśni… A odnośnie psychiki - jest bardzo wrażliwy i ambitny. Czuł ciężar braku dobrych wyników, nie uwolnił się od niego. Czuł się tym bardziej zobowiązany, że wyników nie było także w całej reprezentacji.
- Jak w przeszłości przezwyciężał Kamil takie kryzysy?
- W kryzysie był kilka razy. Nigdy nie było łatwo z tego wyjść. A pomagała mu pasja, bo wciąż robił to co najbardziej lubi. I pomagało wsparcie mentalne - trenerów oraz bliskich. To się nie zmieniło. Kamil nie jest wypalony. Dlatego z zapałem przystąpił po przerwie do skakania, a jego skoki na poniedziałkowym treningu były udane. Dlatego teraz bardzo mu przykro, że nie może wystartować. Oby teraz nabrał otuchy i nie stracił radości skakania.
- A wtedy…?
- Wtedy jeszcze wszystko się może zdarzyć.