Stoch nie wierzył. W drugiej serii wydawało się, że skoczył za krótko. Sporo stracił do Andreasa Wellingera. Niemiec poleciał na 142. metr. Mimo to wygrał. Obronił 3,4 punktu przewagi z pierwszej serii, pozostał mistrzem olimpijskim na dużym obiekcie. Zdobył trzeci tytuł w swojej karierze. Sukces niewyobrażalny. - Nerwy były ogromne - powiedział Polak w wywiadzie dla TVP. - Bałem się, żebym znowu nie był czwarty. Przyjąłbym drugie, trzecie miejsce. Wiedziałem, że oddałem dobry skok w drugiej serii. Dałem z siebie wszystko co mogłem. Liczyłem po cichu, że wygram.
Polak miał łzy w oczach. Łamał mu się głos. Ten sukces kosztował go wiele. Po występie na normalnym obiekcie, gdy zajął czwarte miejsce, wydawał się rozbity. W sobotę odbił sobie całe rozczarowanie z poprzedniego weekendu. - To były dwa najlepsze skoki w Pjongczangu - wspomniał Polak, który zwłaszcza w drugiej serii pokazał wielką klasę. Miał trudne warunki, ale wreszcie nie spóźnił wyjścia z progu i odleciał fenomenalnie.
- W każdym wywiadzie dziękuję całemu sztabu szkoleniowemu, wszystkim bez wyjątku, całej ekipie. Dziękuję im szczerze i z całego serca - spuentował Polak.