Mistrzowie olimpijscy Norwegowie skakali wczoraj we własnej lidze, chociaż po I rundzie prowadzili z zaledwie dwoma punktami z Niemcami i pięcioma przewagi nad Polakami. Później zaczęli odlatywać i nikt ich nie dogonił. Sygnał dał Daniel-André Tande, który w 5. kolejce oddał najdłuższy skok w zawodach na 140,5 metra.
Polacy skakali równo i na dobrym poziomie, począwszy od rozpoczynającego Macieja Kota, przez stabilnego Stefana Hulę, potrafiącego zaskoczyć Dawida Kubackiego i mocarza Stocha. Kubackiemu udało się polecieć w I rundzie na 138,5 m, dzięki czemu praktycznie przesądził o układzie czołowej trójki. Polacy zaczęli umacniać się na trzeciej pozycji. Teraz o podium walczył już tylko wielki tercet Norwegia-Niemcy-Polska.
Emocje rosły jak w dobrym kryminale. O srebrze decydowała ostatnia kolejka, czyli pojedynek gigantów Stoch-Wellinger. Obaj skoczyli po 134,5 m, przy czym Niemiec miał lepsze oceny sędziowskie i więcej punktów za wiatr. Stochowi zabrakło trzech metrów, by wyprowadzić Polskę na srebro. Mocno spóźnił drugi skok i widać było, że trochę to w nim siedzi.
- Niestety, poległem - przyznał Kamil na antenie TVP, pytany o starcie z Wellingerem. - Czy były nerwy? No, w ostatnim skoku pokazałem, że się jednak denerwowałem. Mogę sobie długo wyrzucać, co by było gdyby, ale muszę opanować emocje. Kurczę, jest super, przecież mamy brąz! I od razu chcę dodać, że to nasze podium to także duża zasługa Piotrka Żyły, naszego dobrego ducha i przyjaciela - podkreślił Stoch, który ma teraz na koncie już 4 medale igrzysk, tylko o jeden mniej niż polska rekordzistka Justyna Kowalczyk.
Hula, Kubacki i Kot musieli być jeszcze bardziej szczęśliwi, bo po raz pierwszy w karierze zostali medalistami olimpijskimi.
- Daliśmy radę, walczyliśmy do końca - mówił Hula. - Pokazaliśmy sportowego ducha. Jesteśmy dumni i szczęśliwi. A ja chyba dorosłem wreszcie do dobrych wyników - śmiał się najstarszy skoczek w drużynie.
- Nie każdy ma okazję walczyć o medal olimpijski, a ten zostanie w naszej pamięci. To spełnienie marzeń - dodał Kubacki.
- Cieszę się, że trener był zadowolony z moich dzisiejszych skoków - stwierdził Kot, który rozpamiętuje jednak jeszcze niepowodzenie w indywidualnych konkursach. - Ciężko było mi skakać po poprzednich zawodach, ale wykonaliśmy zadanie. Jestem dumny, że mogę być częścią tej drużyny.
Zobacz: Piękna dziewczyna Macieja Kota: Nigdy się tak nie stresowałam! [ZDJĘCIA]