Polacy wrócili po zawodach w USA i Japonii. Napotkali problemy
Polscy skoczkowie wracają po dwóch tygodniach spędzonych po drugiej stronie globu. Najlepsi zawodnicy świata rywalizowali w Lake Placid w USA oraz w Sapporo w Japonii. Polacy mogli być umiarkowanie zadowoleni – Oprócz Pawła Wąska każdy z nich punktował, choć wiadomo, że były momenty lepsze i gorsze, a dobrym przykładem jest Piotr Żyła, który w drugim konkursie indywidualnym w Lake Placid był 4., a w pierwszym konkursie w Sapporo zajął... 45. miejsce. Najlepiej zaprezentował się Aleksander Zniszczoł, który jako jedyny za każdym razem znajdował się w drugiej serii zawodów, a w konkursie duetów był lepszy od swojego partnera Dawida Kubackiego. Teraz Polacy wrócili do Europy, ale natknęli się na niespodziewane problemy.
Plany polskich skoczków legły w gruzach przez Niemców
Reprezentacja Polski w skokach narciarskich wracała z Japonii samolotem do Frankfurtu. Z Niemiec nasi zawodnicy mieli udać się lotem do Polski, by przed startem zawodów w Oberstdorfie spędzić czas z rodzinami. Niestety, to się nie udało, a wszystko przez... protesty niemieckich linii lotniczych Lufthansa. Nasi skoczkowie i sztab trenerski nie miał dużo czasu na podjęcie decyzji, co robić dalej.
Skoczkowie sami zaproponowali rozwiązanie problemów
Jak podał Polski Związek Narciarski, zawodnicy i sztab szkoleniowy udadzą się bezpośrednio do Oberstdorfu. – Z powodu strajków niemieckich linii lotniczych Lufthansa pojawiły się problemy na drodze powrotnej z Japonii. Plan zakładał, że zawodnicy wrócą do domów w poniedziałkowy wieczór. Strajki sprawiły jednak, że ekipa utknęła we Frankfurcie. Postanowiliśmy, by stamtąd udać się prosto do Oberstdorfu – napisano w komunikacie PZN. Polscy skoczkowie przez strajki stracili po prostu zbyt dużo czasu, by szukać innej drogi powrotu do kraju. Związek podkreślił też, że to sami skoczkowie zaproponowali, by udać się bezpośrednio na miejsce rozgrywania kolejnych zawodów Pucharu Świata.