Dalekie podróże na konkursy Pucharu Świata w Sapporo nie zawsze cieszą się wielkim uznaniem skoczków. Różnica czasu i dystans do przemierzenia to spory kłopot w trakcie wyczerpującego sezonu. Dlatego niektóre kadry decydują się na wysłanie do Japonii nieco rezerwowego składu. Tym razem Polacy polecieli w najmocniejszej możliwej kadrze.
Okazuje się, że Polacy mogą ponieść ogromne straty po podróży do Kraju Kwitnącej Wiśni. Jak informuje portal skaczemy.pl, po powrocie do kraju, zaginął cały sprzęt skoczków. - Powracający polscy skoczkowie z PŚ w Sapporo pozostali bez nart i bagaży. Niemiła niespodzianka spotkała naszych skoczków przy odbiorze bagaży na lotnisku w Warszawie kiedy okazało się, że nie ma ani nart ani bagaży. Mamy nadzieję, że dotrą przed kolejnymi zawodami PŚ w Willingen - czytamy na Twitterze.
Może to rodzić ogromne problemu dla biało-czerwonych. Już w najbliższy piątek rozpocznie się kolejny weekend z Pucharem Świata. Gdyby sprzęt się nie odnalazł, skoczkowie musieliby albo zrezygnować ze startów, albo myśleć nad wypożyczeniem sprzętu od innych zespołów. Wyposażenie skoczka kosztuje krocie i brak jego odnalezienia mógłby spowodować ogromne straty finansowe.