Stefan Horngacher z reprezentacji Polski odchodził w burzliwej atmosferze. Zarówno kibice, jak i podopieczni byli w stanie docenić jego wkład w rozwój skoków narciarskich w Polsce oraz zrozumieć decyzję o przenosinach za zachodnią granicę. Austriak jednak bardzo długo przeciągał jej ogłoszenie, co rzutowało na atmosferę w biało-czerwonej reprezentacji. I właśnie o to niektórzy fani wciąż mają do niego żal. Krytykujący Horngachera jako jedną z jego wad wymieniają często zbytnie przywiązanie do tych samych nazwisk. Wygląda na to, że po objęciu funkcji szkoleniowca reprezentacji Niemiec w tej kwestii niewiele się zmieniło. Jeszcze latem Stefan Horgnacher mocno promował Martina Hamanna, który miał być zimowym odkryciem.
Z tych planów nic jednak nie wyszło. 22-latek w tym sezonie nie zdobył choćby punktu w zawodach Pucharu Świata. W Turnieju Czterech Skoczni zajął dopiero 52. miejsce. Wydawało się, że będzie lepiej, ponieważ w zeszłej kampanii młody Niemiec nabrał trochę doświadczenia i miał nawet w dorobku 19 pucharowych punktów. Rzeczywistość okazała się brutalna, a na miano odkrycia niemieckich skoków zasłużył... 29-letni Pius Paschke.
Pius Paschke w sezonie 2019/20 na razie zgarnął 237 punktów, co daje mu 21. miejsce w klasyfikacji generalnej cyklu. Dla porównania przez cały poprzedni sezon Niemiec zdobył zaledwie 10 "oczek". W konsekwencji został przesunięty został do przygotowań z kadrą B i praca z trenerem Winklerem najwyraźniej wyszła mu na dobre.
Polecany artykuł:
Polecany artykuł: