– Właśnie Piotr i Dawid najbardziej teraz potrzebują wsparcia – ocenia prezes Tajner w rozmowie z „SE”. – Ich problemy wydają się dotyczyć głównie techniki. Z takich łatwiej się wydostać niż z braków fizycznych. Dawid rozpoczyna odbicie z progu od górnej części sylwetki zamiast od nóg. A w powietrzu zanadto wychodzi do góry. Natomiast Piotr ostatnio ma nierówną moc odbicia w obu nogach. Obaj wydają się mieć zaburzone głębokie czucie. Przechodziłem przez coś takiego z Adamem Małyszem. Przechodzili też inni, choćby Martin Schmitt. Da się to przezwyciężyć.
Współtwórca wielkich sukcesów Małysza nadal widzi brak świeżości w kadrze skoczków:
– Przyszedł dołek na całą grupę i trwa. Minął miesiąc od początku sezonu. To maksymalny okres, w którym wszystko powinno wrócić do normy – ocenia Tajner.
Ważnym sprawdzianem będzie Turniej Czterech Skoczni. Polska pula wynosi sześciu zawodników. Czy warto wykorzystać całą?
– W tej kwestii się nie wypowiem. Decyzja należy do trenera kadry. Jeżeli prezentowany poziom na to pozwoli, to może tam pojechać sześciu – uważa nasz rozmówca.
Trener Michal Doleżal stoi przed dylematem – czy lepiej leczyć braki treningiem, czy startami.
– Gdyby skoczek miał zakończyć udział w Pucharze Świata na skokach treningowych i odpadnięciu w kwalifikacji, to może szkoda na to czasu – zastanawia się prezes PZN. – Jest przecież jeszcze Puchar Kontynentalny, gdzie nie ma kwalifikacji. Można tam oddać więcej skoków, i to z wyższego rozbiegu, przy którym łatwiej poprawiać błędy.