Kamil Stoch po sobotnim konkursie drużynowym w Zakopanem miał prawo być niepocieszony. Skoczek z Zębu spisał się całkiem nieźle, ale to nie wystarczyło biało-czerwonym do odniesienia sukcesu. Kadra Michala Doleżala zajęła w zawodach dopiero piąte miejsce, co było dla fanów z całego kraju sporym rozczarowaniem. Nic dziwnego, że kibice w niedzielę liczyli na sporą poprawę. Mieli nadzieję, że skoczkowie udowodnią, że sobotni start był wypadkiem przy pracy. Stocha próbowali zmotywować jeszcze przed konkursem, przypominając mu niezwykłe osiągnięcie równo sprzed dwunastu miesięcy, gdy w Sapporo był klasą sam dla siebie.
Kamil Stoch na Okurayamie popisał się niezwykłą próbą w drugiej serii konkursowej. Reprezentant Polski skoczył aż 148,5 metra, bijąc przy tym oczywiście rekord skoczni. Niektórzy kibice uznali, że należy dla niego malować oddzielną linię, nazwaną żartobliwie "Linią Stocha" i zaznaczoną najdalej ze wszystkich, licząc od progu skoczni.
Mimo tak doskonałego skoku, Kamil Stoch nie wygrał wtedy w Sapporo. Gorzej poszło mu bowiem w pierwszej serii, po której zajmował szóstą pozycję. Ostatecznie zawody w styczniu 2019 roku zajął drugie miejsce.