Piątkowy prolog przed skokami na skoczni w Willingen nie zapowiadał, że w kolejnych dniach zawodnicy będą musieli radzić sobie z okropnymi warunkami, które będą się im dawały we znaki, a do tego będą miały ogromny wpływ na wyniki obu konkursów. Zarówno w sobotę, jak i w niedzielę, skoczkowie musieli radzić sobie z kapryśną pogodą i porywistym wiatrem, przez co kolejni zawodnicy musieli skakać w skrajnych warunkach. To przełożyło się m.in. na słabsze skoki Polaków i fakt, że do serii finałowej w niedzielę awansował tylko Dawid Kubacki. Pogoda pokrzyżowała również plany Markusowi Eisenbichlerowi, który nie miał zamiaru gryźć się w język po niedzielnym konkursie.
Adam Małysz zapowiada otwartą wojnę! Wbił szpilę Horngacherowi, szykuje się ostra walka
Markus Eisenbichler grzmi po nieudanym konkursie w Willingen! Niemiecki skoczek nie gryzł się w język
To pierwszej serii zawodów, jeden z podopiecznych Stefana Horngachera zajmował trzecie miejsce i był na najlepszej drodze do tego, aby tuż przed rozpoczęciem igrzysk zameldować się na podium. Tak się jednak nie stało, bowiem w drugiej serii Eisenbichler nie trafił z warunkami, o co miał pretensje do organizatorów i Borka Sedlaka, który zapalił mu zielone światło. - Wkurza mnie, że nie można po prostu poczekać. Nie rozumiem tego. Ja i Daiki nie mieliśmy szans... przy -10 punktach, gdy rywale mieli odejmowane po 20-25 punktów. Gratulacje! Co za g**no - grzmiał reprezentant naszych zachodnich sąsiadów w rozmowie z niemieckim sport1.de
Kubacki ratował honor Polaków w Willingen
Niedzielnego konkursu na skoczni w Willingen, Polacy nie będą mogli zaliczyć do udanych. Po pierwszej serii, powody do zadowolenia miał jedynie Dawid Kubacki, który zajmował wtedy 10. miejsce. Po drugim skoku Polak nie utrzymał jednak swojej pozycji i zakończył zmagania na 15. miejscu - ostatecznie zajął 14. lokatę po tym, jak tuż po zakończeniu konkursu, zdyskwalifikowany został Yukiya Sato.